Skocz do zawartości

Wesprzyj serwis, wyłącz reklamy  
1 raz na nowej odsłonie? | Problemy z zalogowaniem?






* * * * * 1 głosów

"Iceland kicks ash" część II

Napisany przez Dark_Raptor, w Podróże 19 grudnia 2013 · 3 086 wyświetleń

iceland islandia wyprawa podróż podróże ekspedycja fotografowanie zdjęcia wulkany krajobrazy
Kontynuacja opisu wyprawy z 2011 roku. Część pierwsza dostępna pod tym linkiem:
http://www.terrarium.pl/blog/16/entry-380-iceland-kicks-ash-czesc-i/

Plan sytuacyjny:

Mapa


------------------------------------------------------

Dzień ósmy (24.07)

Pogoda znów się psuje. Ruszamy jedynką na zachód. W mżawce oglądamy miejscową osobliwość zwaną „kościelną podłogą” w Kirkjubaejarklaustur. Jest to płaska płyta zbudowana z sześciokątnych bazaltowych słupów. Chodzi się po niej jak po prawdziwej posadzce, jednak jest naturalnie powstałym, wulkanicznym tworem. W strugach deszczu mijamy Vik. Niestety nie docieramy do malowniczych klifów Dyrholaey. Potworny wiatr, ulewa, remontowana, wyboista droga, stanowczo nas odstraszają.

Kirkjubaejarklaustur

Ptak

Kirkjubaejarklaustur


Kierując się dalej „jedynką” na zachód, docieramy do wodospadu Skogafoss. Wydrążona pod nim pieczara pozwala na wejście za kurtynę wody i podziwianie widoku z tej nietypowej pozycji. Pomimo dość nieprzyjemnego deszczu, atrakcję odwiedzają masowo turyści z różnych stron świata. Zrobienie zdjęcia, bez ludzi w kadrze, jest praktycznie niemożliwe. Dalej wykonujemy bardzo daleki skok, aż na Półwysep Reykjanes. Jest on w całości zbudowany z lawy, wylanej podczas wyjątkowo silnej erupcji pobliskiego wulkanu. Wiatr, mgła, nie nastrajają nas zbyt optymistycznie… zwłaszcza, że nigdzie nie widać dobrego miejsca na nocleg. Jest to szczególnie trudne w tym rejonie Islandii, ze względu na liczne ogrodzenia i mało przyjazny teren.

Skogafoss

Pola lawowe Laki


Zbliżający się wieczór zastaje nas koło Błękitnej Laguny. Decydujemy się na wejście do tego przybytku i nie żałujemy tego. Ciepła, ponad czterdziestostopniowa woda, o nieziemskim, bladoniebieskim kolorze jest jak balsam na nasze ciała. Duża zawartość krzemianów powoduje, że pochłania ona część promieni świetlnych. Naszym oczom wydaje się, że ma nienaturalną barwę. Spędzamy tam ponad dwie godziny. Jedynym problemem są tłumy turystów. Dobra reklama i niedalekie sąsiedztwo Reykjaviku powodują, że miejsce to nawiedzają prawdziwe rzesze ludzi. Wypoczęci i odświeżeni znajdujemy schronienie w pobliskim lasku, chyba jedynym w okolicy. Na miejscu jest toaleta, stoły i grill… można powiedzieć „all inclusive”.

Blue Lagoon


Dzień dziewiąty (25.07)

Rano pogoda poprawia się. Jedziemy obfotografować błękitną lagunę. Za dnia, przy ładnej pogodzie, wygląda zdecydowanie lepiej. Później kierujemy się kilka kilometrów na zachód, w okolice Hafnaberg. Można tam podziwiać szczelinę skalną oddzielającą dwie płyty kontynentalne: północnoamerykańską i euroazjatycką. O ile ryft ten biegnie przez całą wyspę i powoduje jej powolne powiększanie się, o tyle w tym miejscu jest on szczególnie spektakularny. Zwiedzający mają okazję przejść przewieszonym przez środek mostkiem, zaliczając jednocześnie dwa „kontynenty”.






Blue Lagoon

Blue Lagoon

Blue Lagoon

Hafnaberg

Hafnaberg

Okolice Blue Lagoon

Okolice Hafnaberg

Okolice Hafnaberg


Zaraz potem jedziemy gruntową drogą na wschód, do pola geotermalnego Seltun. To położone niedaleko Jeziora Kleifarvatn miejsce jest widoczne już z daleka, dzięki bijącym od niego oparom. Z dwóch stron drogi można podziwiać kipiące i bulgocące wrzącym błotem bajora i rzeczki. Zewsząd dochodzi ostry zapach unoszącego się tu siarkowodoru. Sama siarka, odkłada się licznie w różnych miejscach, tworząc wielokolorowe (głównie żółte) kompozycje z kryształów. Sam teren pola ma wyznaczone trasy, trzymając się których można bezpiecznie zwiedzić okolicę. Ponad polem geotermalnym wznosi się góra. W jej błotnistych zboczach zieją kopcące dziury otoczone dość zdradzieckim, grząskim szlamem. Tam droga już nie jest wyznaczona, idzie się więc na własne ryzyko. W jeden z miejscowych dołów mało nie wpadliśmy… skończyło się na delikatnych poparzeniach. Aż strach pomyśleć, że prawie zjechaliśmy w tę wrzącą, błotnistą kipiel. Największym problemem było wyczyszczenie butów. Kleiste, gliniaste błoto zdrapywaliśmy z nich chyba przez godzinę.

Okolice Seltun

Okolice Seltun

Seltun

Seltun

Seltun

Krystalizująca siarka


Dalej odbiliśmy na północ, docierając do Reykjaviku. Aglomeracja gromadzi ponad połowę mieszkańców wyspy. Samo miasto nie prezentuje się okazale. Trochę XIX wiecznej zabudowy, głównie nowe, niskie domy. Z wyróżniających się konstrukcji warto wspomnieć katedrę Hallgrimskirkja i nowoczesne centrum konferencyjno-koncertowe. Na noc wróciliśmy do dobrze nam znanego lasku.

Reykjavik

Hallgrimskirkja

Reykjavik

Hallgrimskirkja

Szkło i stal


Dzień dziesiąty (26.07)

To był dość nieprzyjemny dzień. Deszcz, silny wiatr, chłód. Większość czasu spędziliśmy w namiocie. Jedynym urozmaiceniem była wizyta w pobliskim sklepie, grillowanie i podglądanie dzikich królików, kręcących się w pobliżu naszego namiotu jak gdyby nigdy nic. Czekamy na słońce…






Dziki królik


Dzień jedenasty (27.07)

Pogoda nadal się nie poprawiła. Przechodzące co jakiś czas deszcze, niskie chmury, a nawet mgła, towarzyszyły nam przez kilka godzin. Ruszyliśmy na północ w kierunku Tingvellir. Tam, nad Jeziorem Tingvallavatn znajduje się jedno z najważniejszych miejsc dla każdego Islandczyka. Przed wiekami, u podnóża skalnej ściany, zbierali się w tym miejscu wikingowie. Był to zarazem sejm, ustalający i przypominający obowiązujące prawa, jak i sąd. Wysoki maszt z flagą wskazuje najważniejszy punkt tego zgromadzenia. Zwiedziwszy okolicę, równie ciekawą pod względem historycznym, co geologicznym – obecne są tu liczne ślady działalności ruchu płyt tektonicznych, pojechaliśmy nieutwardzoną drogą na Reykholt. Miejscowość i otaczające ją farmy słyną z najlepszych na Islandii pomidorów. Można też zobaczyć tu największe gorące źródła, bijące wrzącą pianą z kilkudziesięciu miejsc na raz. To dzięki nim możliwa jest tu uprawa ciepłolubnych roślin.






Tingvellir

Tingvellir

Tingvellir

Tingvellir

Farmy koło Reykholt

Reykholt


Pokonując kolejne kilometry docieramy do dwóch osobliwych wodospadów. Hraunfossar to pole zastygłej lawy z której na sporej przestrzeni, malutkimi strumyczkami wypływa woda. Zupełnym przeciwieństwem pierwszego, jest drugi wodospad – Barnofoss. Masy wody, z ogromną siłą, przebijają się przez lawę, tworząc kilka ostrych przełomów. Można się przekonać z jaką siłą może działać ten żywioł. Po krótkim postoju i wykonaniu kilku zdjęć skierowaliśmy się „jedynką” dalej na północ. Pogoda poprawiła się i szybko pojawiło się słońce. Późnym wieczorem dotarliśmy do skrzyżowania z drogą F35 w którą skręciliśmy, by ruszyć przez interior. Pierwszy nocleg zaplanowaliśmy dość blisko, nad Jeziorem Gilsvatn. Otwarty, pozbawiony drzew i krzewów teren, brak jakichkolwiek śladów działalności człowieka… no, wyłączając drogę, oczywiście ;) Dzięki pięknemu słońcu i majaczącym w tle lodowcom, nie wydawał się wcale przytłaczający i ponury. Przeszkadzał nam tylko trochę dość silny wiatr. Odpowiednio ustawiony samochód pozwolił osłonić przed nim namioty.

Hraunfossar

Hraunfossar

Barnofoss

Interior

Na czołowo


Dzień dwunasty (28.07)

Ranek znów przywitał nas gorszą pogodą. Zwinęliśmy się sprawnie i pojechaliśmy na południe. Kamienisto-piaszczysta droga, choć przystosowana na potrzeby samochodów terenowych, nie stanowiła większego problemu dla naszego wozu z napędem na jedną oś. Koło Jeziora Blondulon obfotografowaliśmy okolicę ze znajdującego się tam punktu widokowego. Z czasem rozpogodziło się zupełnie. Mieliśmy okazję przekonać się, że interior rzeczywiście charakteryzuje się zupełnie innym klimatem niż wybrzeże. Suche wiatry bijące od lodowców, brak wilgoci, powodują, że jest tu zdecydowanie mniej chmur i deszczu.






W interiorze

Interior

Interior

Interior

Interior

Interior

Porosty

Interior

Kwiaty na kamienistej pustyni


Naszym celem stały się gorące źródła Hveravellir. Znajdują się mniej więcej w połowie trasy F35. Zaparkowaliśmy samochód wśród dużych terenówek, wzbudzając pewne zainteresowanie turystów. Na miejscu znaleźliśmy niesamowite twory powstałe z osadzającej się siarki. Część przypominała dziwne oczka wodne ze znaną nam już z „Błękitnej laguny” siną wodą. Inne wyglądały jak dymiące siarkowodorem wulkany lub bulgoczące kadzie. Jednak największą tutejszą atrakcję stanowi jeziorko, zasilane wodą geotermalną, w którym można się wymoczyć. Zmęczeni podróżnicy mogą wygrzać się i odpocząć w miłych 40-50 stopniach Celsjusza. Taka kąpiel jest szczególnie atrakcyjna zimą. Wielonarodowe towarzystwo pozwala na nawiązanie ciekawych znajomości i podszlifowanie języka.

Hveravellir

Hveravellir

Hveravellir

Hveravellir

Interior

Interior


Po kąpieli zabraliśmy się dalej. Niesamowite, skaliste pustynie, niemal całkowicie pozbawione roślinności, robią nieziemskie wrażenie. Co jakiś czas przechodziły większe chmury, z których potrafił spaść krótkotrwały deszcz. Jednak widoczność wciąż była doskonała. Po naszej prawej stronie ciągnęły się lodowe czapy Langjokull, po prawej, czapa Hofsjokull. W pewnym momencie na naszej drodze pojawiła się niespodziewana przeszkoda - strumień. Był on na tyle mulisty, że nie byliśmy w stanie stwierdzić, czy go pokonamy naszym samochodem. Brak roślinności, wykluczał użycie gałęzi do pomiaru głębokości. Kilka minut chodzenia dookoła, kombinowania, mierzenia wzrokiem i… przejeżdżający obok przez wodę Hummer uświadomił nam, że da się go dość łatwo pokonać.

Interior

Karłowata wierzba

Interior

Interior



Wieczorem rozłożyliśmy się z obozowiskiem przy rzece Hvita. Dzięki licznym śladom, mogliśmy tu podziwiać jak ten nieduży ciek wodny zmienia się w ogromną, rwącą rzekę, podczas wiosennych roztopów.

Nocleg nad Hvita


Dzień trzynasty (29.07)

Pogoda znów zapowiadała niemiłą niespodziankę - mgła i deszczyk. Przez kolejne kilkadziesiąt kilometrów wertepów wlekliśmy się w stronę Selfoss. Gdy tylko koła złapały asfalt, nastroje poprawiły się. Szybko znaleźliśmy Gullfoss. Ten zadziwiający wodospad, dwoma dużymi kaskadami, ustawionymi pod dziwnym kątem, wpada w głęboką szczelinę skalną. Jest to jeden z najładniejszych tego typu obiektów na Islandii. Niestety, przy brzydkiej pogodzie jaka wtedy panowała, był trochę mniej spektakularny. Kilkanaście kilometrów dalej podziwiać można słynny Geysir, od którego swoją nazwę wzięło znane zjawisko, polegające na wystrzeliwaniu wrzącej wody wysoko w powietrze – gejzer. O ile sam Geysir wybucha rzadko (zazwyczaj podczas silniejszej aktywności sejsmicznej), o tyle osiąga nawet 70 m wysokości, co czyni go drugim co do wielkości na świecie. Obok znajduje się jego mniejszy brat – Strokkur. Ku uciesze licznie zgromadzonej publiki, wybija na 30 metrów w górę, co 3-10 minut. W pobliżu zlokalizowano sklepy, hotel, spa i baseny. My, po obejrzeniu miejscowych atrakcji i zjedzeniu obiadu w strugach deszczu, znaleźliśmy bardziej kameralną pływalnię, niedaleko miejscowości Brekka. Czyści i syci jako miejsce noclegu wybraliśmy las niedaleko malowniczego krateru Kerid. Nie przypuszczaliśmy, że będzie to nasza baza na następne kilka noclegów.






Gullfoss

Gullfoss

Kerid

http://www.youtube.com/watch?v=UMr8IojfKQY


Dzień czternasty (30.07)

Deszcz, mgła… Rozbudowaliśmy nasz namiot o przedsionek, dzięki czemu mogliśmy znacznie wygodniej przyrządzać posiłki. Gdy pogoda odrobinę poprawiła się, czyli prawie przestało padać, wyruszyliśmy na kolejny basen w Storaborg. Później, korzystając z większej luki w chmurach, jeszcze raz odwiedziliśmy Geysir i Strokkur. Zdążyliśmy zrobić kilka zdjęć i filmików zanim znów wszystko nie spłynęło wodą. Przy ładniejszej pogodzie gejzery robią ogromne wrażenie. Jednak ze względu na zachmurzenie i deszcz, nasza jutrzejsza wyprawa stanęła pod znakiem zapytania.


Śniadanie

Interior

Strokkur

Nasza willa

Turystyczny obiad


Kolejna część:

http://www.terrarium.pl/blog/16/entry-395-iceland-kicks-ash-czesc-iii/






Przeszukaj mój blog

użytkownicy przeglądający

0 zarejestrowanych terrarystów, 1 gości, 0 anonimowych terrarystów

Ostatni odwiedzający






© 2001-2024 terrarium.pl. Serwis wykorzystuje pliki cookies, które są wykorzystywane do emisji spersonalizowanych reklam. Więcej. Korzystając akceptujesz Regulamin.