Pierwszy, wolny weekend od dłuższego czasu. Zatem zwijamy się i ruszamy w drogę. Tym razem naszym celem staje się Biebrzański Park Narodowy. Większość ptactwa już poleciała, ale liczymy, że zawsze coś ciekawego się "złapie". Pogoda nie zapowiada się najlepiej, ale jest nadzieja, że nie będzie aż tak źle.
Zajechaliśmy w piątek wieczorem. Pobudka o świcie, szybkie śniadanie i w drogę. Chmury niosły przelotne opady, ale popadało tylko chwilę rano. Ruszyliśmy na Czerwone Bagno. Podchodziliśmy do tego tematu już dwa razy, startując od strony Kopytkowa. Za każdym razem tonęliśmy w bagnie Aby nie popełnić tego błędu, wybraliśmy wariant od Rajgrodu, odbywając ponad 30 kilometrowy marsz przez Grzędy.
Pogoda do fotografowania była średnio ciekawa. Gdy nie było słońca, padało i wiało, pojawiały się ciekawe obiekty do obfotografowania. Gdy było ładnie i słonecznie, albo nic nie napataczało się przed obiektyw, albo było zbyt daleko na robienie zdjęć. Falujące, rozgrzane powietrze też dołożyło swoje. Pomimo tego, mieliśmy okazję zobaczyć sporo przyrodniczych ciekawostek. W podszycie masowo kwitły przylaszczki, zawilce gajowe i żółte. Widzieliśmy też łuskiewniki i sasanki. Zobaczyliśmy również widłaki, całe łany widłaków.
Świat zwierząt reprezentowały głównie ptaki. Z drapieżników udało się zobaczyć parę bielików, myszołowy, błotniaki stawowe. Z innego ptactwa dominowały gęsi, kaczki krzyżówki, bociany białe, płaskonosy, bataliony, czajki, czaple białe i siwe, bekasy kszyki. Te ostatnie były szczególnie ciekawe ze względu na niezwykły głos emitowany przez ich pióra w locie nurkowym. Z drobnicy wszędzie pojawiały się sikory bogatki, modre, zięby, rudziki, wróble i mazurki.
Z innych kręgowców, z dystansu ok. 3 km widzieliśmy łosie, z bliższego dystansu sarny, prawie rozjechaliśmy jeża Ciągle napotykaliśmy na ślady działalności lisów, być może również widzieliśmy odchody wilka. Kilka razy obserwowaliśmy jaszczurki zwinki i żyworodne. Prosto pod nogi wypełzł nam ponad półmetrowy zaskroniec. Żmii niestety nie widzieliśmy. Świat owadów licznie reprezentowały trzmiele, motyle - głównie cytrynki, kilka rusałek oraz mrówki. Na wydmach masowo pojawiały się omrzele (Opatrum sabulosum), trzyszcze piaskowe i różne gatunki samotniczych pszczół. Pojawiły się także mrówkolwy, na razie dość lichych rozmiarów.
Biebrza zaczyna tętnić życiem dość wcześnie. Choć wiosenne przeloty w zasadzie się skończyły, ciągle można zobaczyć coś interesującego. Grunt, trafić na ładną pogodę i mieć trochę szczęścia. Fotograficznie zwierzaki tym razem nie dopisały. Może następnym razem
Ekipa "Biebrzniętych" gotowa do drogi.
Zajechaliśmy w piątek wieczorem. Pobudka o świcie, szybkie śniadanie i w drogę. Chmury niosły przelotne opady, ale popadało tylko chwilę rano. Ruszyliśmy na Czerwone Bagno. Podchodziliśmy do tego tematu już dwa razy, startując od strony Kopytkowa. Za każdym razem tonęliśmy w bagnie Aby nie popełnić tego błędu, wybraliśmy wariant od Rajgrodu, odbywając ponad 30 kilometrowy marsz przez Grzędy.
Punkt widokowy na Grzędach.
Jeden z licznych pomostów biegnących w bagna.
Pogoda do fotografowania była średnio ciekawa. Gdy nie było słońca, padało i wiało, pojawiały się ciekawe obiekty do obfotografowania. Gdy było ładnie i słonecznie, albo nic nie napataczało się przed obiektyw, albo było zbyt daleko na robienie zdjęć. Falujące, rozgrzane powietrze też dołożyło swoje. Pomimo tego, mieliśmy okazję zobaczyć sporo przyrodniczych ciekawostek. W podszycie masowo kwitły przylaszczki, zawilce gajowe i żółte. Widzieliśmy też łuskiewniki i sasanki. Zobaczyliśmy również widłaki, całe łany widłaków.
Bór sosnowy z licznymi widłakami w podszycie.
Kserotermiczne murawy i chrobotki na polodowcowych wydmach.
Typowy ols z olchą czarną i brzozą.
Kaczeńce w okolicy Bagna Ławki.
Świat zwierząt reprezentowały głównie ptaki. Z drapieżników udało się zobaczyć parę bielików, myszołowy, błotniaki stawowe. Z innego ptactwa dominowały gęsi, kaczki krzyżówki, bociany białe, płaskonosy, bataliony, czajki, czaple białe i siwe, bekasy kszyki. Te ostatnie były szczególnie ciekawe ze względu na niezwykły głos emitowany przez ich pióra w locie nurkowym. Z drobnicy wszędzie pojawiały się sikory bogatki, modre, zięby, rudziki, wróble i mazurki.
Gęś gęgawa.
Bielik.
Myszołów.
Z innych kręgowców, z dystansu ok. 3 km widzieliśmy łosie, z bliższego dystansu sarny, prawie rozjechaliśmy jeża Ciągle napotykaliśmy na ślady działalności lisów, być może również widzieliśmy odchody wilka. Kilka razy obserwowaliśmy jaszczurki zwinki i żyworodne. Prosto pod nogi wypełzł nam ponad półmetrowy zaskroniec. Żmii niestety nie widzieliśmy. Świat owadów licznie reprezentowały trzmiele, motyle - głównie cytrynki, kilka rusałek oraz mrówki. Na wydmach masowo pojawiały się omrzele (Opatrum sabulosum), trzyszcze piaskowe i różne gatunki samotniczych pszczół. Pojawiły się także mrówkolwy, na razie dość lichych rozmiarów.
Tarnina
Przylaszczka
Sasanka opanowana przez trzmiele
Przylaszczka raz jeszcze...
Biebrza zaczyna tętnić życiem dość wcześnie. Choć wiosenne przeloty w zasadzie się skończyły, ciągle można zobaczyć coś interesującego. Grunt, trafić na ładną pogodę i mieć trochę szczęścia. Fotograficznie zwierzaki tym razem nie dopisały. Może następnym razem
łłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłoooooooooooooooooooooooooooo