





Kierunek Biebrza!
wyprawa podróż biebrza biebrzański park narodowy ptaki płazy żaby fotografia fotografowanie plener
Pierwsze dni wiosny postanowiliśmy wykorzystać na odwiedzenie rejonu, w którym pojawiamy się bardzo rzadko. Dobrym powodem do odwiedzin są wiosenne przeloty ptaków. Zorganizowani w małej grupie, zapakowaliśmy się do samochodów w piątkowe popołudnie i ruszyliśmy przed siebie.
Zajechaliśmy po zmroku... ale to było preludium do wszystkiego, bo niebo, pozbawione paskudnego smogu świetlnego, zaprezentowało się nam w pełnej krasie. Jeśli ktoś pragnie fotografować gwiazdy, to jest to idealne miejsce.

Nocne niebo nad Biebrzą.
Następnego dnia, jeszcze przed wschodem słońca, rozpoczęły się polowania na ptaki. Oczywiście bezkrwawe
Gęsi, łabędzie, czaple, żurawie, kaczki, pliszki, dzwońce, mazurki, czajki, bataliony, kruki, bieliki, bekasy, dzięciołki, dzięcioły czarne, duże i średnie... to tylko część tych, które udało się zobaczyć. Niestety tylko niektóre udało się sfotografować.

Klucz gęsi

Lecą gęsi

Czaple siwe

Czajka

Mazurek

Mazurki u podstawy bocianiego gniazda
Kolejnym naszym celem były płazy. Udało nam się trafić na wiosenne liczenie żab organizowane przez Biebrzański Park Narodowy i Uniwersytet w Białymstoku. W wiadra wpadały głównie żaby moczarowe, traszki zwyczajne i ropuchy szare. Przy okazji zaobserwowaliśmy sporo pająków z rodzaju Dolomedes oraz pierwsze skakuny. A jeśli już o pająkach mowa, na miejscu natknęliśmy się na ekpię arachnologów z prof. Żabką na czele.

Płotki.

Kornelia poluje na śpiewające żaby moczarowe.

Niektórym nie udaje się przejść przez drogę...

Ampleksus żaby moczarowej.

Wykluta w zeszłym roku żaba ukryta w mchu.
No i sporo się nałaziliśmy i podziwialiśmy biebrzańskie krajobrazy. Pogoda dopisała, choć w niedzielę było już pochmurno. Stan wód był na tyle wysoki, że na Czerwone Bagno nie dało się wejść bez woderów. Może następnym razem, bo to było już nasze drugie podejście. Na duże ssaki, niestety, się nie natknęliśmy (pomijając dwie martwe łanie znalezione koło Carskiej Drogi). Usłyszeliśmy za to charakterystyczne piski ryjówek.

Wschód słońca nad łakami.

Rozlewiska w okolicy Wizny.

Fotografujemy bagienną brzezinę.

O... jak się ładnie ukryłem

Okolice Dolistowa.

Czarka Sarcoscypha sp.

Wawrzynek wilczełyko.

Bobrza tama.
Jak widać, warto odwiedzić te rejony, bo to ciągle ostoja dzikiej przyrody. Tak rzadka w krajobrazie Europy.
Zajechaliśmy po zmroku... ale to było preludium do wszystkiego, bo niebo, pozbawione paskudnego smogu świetlnego, zaprezentowało się nam w pełnej krasie. Jeśli ktoś pragnie fotografować gwiazdy, to jest to idealne miejsce.

Nocne niebo nad Biebrzą.
Następnego dnia, jeszcze przed wschodem słońca, rozpoczęły się polowania na ptaki. Oczywiście bezkrwawe


Klucz gęsi

Lecą gęsi

Czaple siwe

Czajka

Mazurek

Mazurki u podstawy bocianiego gniazda
Kolejnym naszym celem były płazy. Udało nam się trafić na wiosenne liczenie żab organizowane przez Biebrzański Park Narodowy i Uniwersytet w Białymstoku. W wiadra wpadały głównie żaby moczarowe, traszki zwyczajne i ropuchy szare. Przy okazji zaobserwowaliśmy sporo pająków z rodzaju Dolomedes oraz pierwsze skakuny. A jeśli już o pająkach mowa, na miejscu natknęliśmy się na ekpię arachnologów z prof. Żabką na czele.

Płotki.

Kornelia poluje na śpiewające żaby moczarowe.

Niektórym nie udaje się przejść przez drogę...

Ampleksus żaby moczarowej.

Wykluta w zeszłym roku żaba ukryta w mchu.
No i sporo się nałaziliśmy i podziwialiśmy biebrzańskie krajobrazy. Pogoda dopisała, choć w niedzielę było już pochmurno. Stan wód był na tyle wysoki, że na Czerwone Bagno nie dało się wejść bez woderów. Może następnym razem, bo to było już nasze drugie podejście. Na duże ssaki, niestety, się nie natknęliśmy (pomijając dwie martwe łanie znalezione koło Carskiej Drogi). Usłyszeliśmy za to charakterystyczne piski ryjówek.

Wschód słońca nad łakami.

Rozlewiska w okolicy Wizny.

Fotografujemy bagienną brzezinę.

O... jak się ładnie ukryłem


Okolice Dolistowa.

Czarka Sarcoscypha sp.

Wawrzynek wilczełyko.

Bobrza tama.
Jak widać, warto odwiedzić te rejony, bo to ciągle ostoja dzikiej przyrody. Tak rzadka w krajobrazie Europy.
Na razie uziemiła mnie praca i pewnie pierwszy wyjazd, to będzie dopiero lipiec. Ale jeszcze czekają opisy poprzednich wypraw... tylko muszę ogarnąć się z czasem