Skocz do zawartości

Wesprzyj serwis, wyłącz reklamy  
1 raz na nowej odsłonie? | Problemy z zalogowaniem?






* * * * * 1 głosów

"Iceland kicks ash" część III

Napisany przez Dark_Raptor, w Podróże 07 stycznia 2014 · 2 423 wyświetleń

iceland islandia podróż podróże wyprawa ekspedycja fotografowanie zdjęcia wulkany krajobrazy
Część trzecia i przedostatnia naszej wyprawy na Islandię. Poprzednie części dostępne są pod linkami:

http://www.terrarium.pl/blog/16/entry-380-iceland-kicks-ash-czesc-i/
http://www.terrarium.pl/blog/16/entry-386-iceland-kicks-ash-czesc-ii/

Plan sytuacyjny:

Mapa


-------------------------------------------

Dzień piętnasty (31.07)

Wczesnym rankiem, mimo dość paskudnych warunków, wyjechaliśmy do miejscowości Hella. Tam przesiedliśmy się w terenowy autobus, który zabrał nas do Landmannalaugar. Gdy tylko zjechaliśmy z „jedynki”, odbijając w głąb Islandii, pogoda poprawiła się. Krajobraz stawał się coraz bardziej posępny, gdyż wjechaliśmy na tereny spustoszone przez górujący nad okolicą wulkan Hekla. Szybko stwierdziliśmy, że wybranie innego środka lokomocji było dobrym pomysłem. Konieczność kilkukrotnego przeprawiania się przez rzeki, dość wyboista i kręta droga, groziłyby unieruchomieniem zwykłego samochodu. Jednak taka podróż ma też spore wady. Te księżycowe krajobrazy mogliśmy podziwiać wyłącznie przez okno. Autobus zatrzymał się dopiero na ostatnim przystanku.

Hekla

Hekla

Hekla i my


Jak opisać Landmannalaugar? Jest to górzysta okolica zbudowana z kolorowych skał, ryolitów. Pomarańczowe, szare, zielone, wraz z małymi płatami śniegu, tworzą niezwykle fotogeniczną, wręcz bajeczną scenerię. Na środku szerokiego płaskowyżu znajduje się schronisko i pole namiotowe. Setki turystów wybierają to miejsce na punkt wypadowy pieszych wycieczek po okolicy. Szlaki wiją się wśród zastygłej lawy, po szczytach gór i wzgórz. Trudno nie zatrzymywać się co chwilę i nie robić zdjęcia. Niestety plan naszej podróży obejmował tylko kilkugodzinny postój. Dość szybko musieliśmy się zwijać z powrotem. Tuż przed odjazdem część grupy wymoczyła się w gorących źródłach, wypływających spod brył czarnej lawy. O ile woda była znośna, o tyle w źródełkach obok, można było sobie spokojnie ugotować jajko na twardo lub zabrane w ekwipunku parówki. Po drodze zrobiliśmy sobie zdjęcie na tle Hekli, mieliśmy też mały problem z opłatą za bilet gdyż autobusowa kasa fiskalna traciła w interiorze zasięg. Wkrótce byliśmy znów w Hella, a nocleg spędziliśmy w naszym swojskim lasku niedaleko krateru Kerid.

Landmannalaugar

Landmannalaugar

Landmannalaugar

Landmannalaugar

Landmannalaugar

Landmannalaugar

Landmannalaugar

Landmannalaugar

Landmannalaugar

Landmannalaugar

Autobus do Landmannalaugar


Dzień szesnasty (1.08)

Pierwszym punktem kolejnego dnia wyprawy było pole geotermalne w Hveragerdi. W samym centrum miasteczka znajduje się szereg szczelin i dziur wypełnionych wrzącą wodą i błotem. Obecnie pole jest mało aktywne, bywało jednak groźne nawet dla mieszkańców. Okolicę nawiedzają też dość częste trzęsienia ziemi. Z drugiej strony ogrzewanie i ciepła woda są niemal za darmo. Można tu też skorzystać z leczniczych kąpieli w gorącym błotku.

Kolejny punkt programu to zakupy… ponad godzina czekania pod sklepem i w końcu z przewodnika dowiadujemy się, że jest święto i sklepy są nieczynne. W Mosfellsbaer nawiedzamy basen i dalej wzdłuż wybrzeża, pokonując po drodze podwodny tunel, docieramy do Borgarnes. Tę małą, senną, portową mieścinę można zwiedzić w ciągu godziny. Główne atrakcje to Muzeum Osadnictwa, kościół i górujący nad portem pomnik „Sagi o Egilu”. Przy okazji naszą uwagę przykuł neon „Tyskie” w miejscowym barze… jak widać „nasi” już tu byli.





Borgarnes

Borgarnes


Rozpogodziło się. Po pokonaniu ponad 200 km, docieramy w okolice Saudarkrokur. Przed samym miastem podziwiamy mały skansen z obłożonymi torfem domami i dachem porośniętym trawą. Jeszcze 20 km gruntową drogą na północ i parkujemy nad fiordem Skagafjordur. Linię horyzontu znaczy płaska wysepka Dragney, mieszcząca liczne kolonie morskiego ptactwa. Podziwiamy intensywnie czerwony zachód słońca nad Morzem Grenlandzkim i zjawisko białych nocy.

Okolice Saudarkrokur

Okolice Saudarkrokur

Saudarkrokur

Okolice Saudarkrokur

Wyspa Dragney

Plaża

Zachód słońca

Morze Grenlandzkie

Nasz kemping



Dzień siedemnasty (2.08)

Poranek wita nas brzydką pogodą. Odwiedzamy pobliskie, gorące źródła Grettislaug i przy okazji okazuje się, że musimy zapłacić za nocleg, bo teren naszego biwaku jest terenem prywatnym. Gdy tylko się rozpogadza, ruszamy wzdłuż brzegu podziwiać klify. Wyprawa okazuje się dość ryzykowna. Z klifów wciąż sypią się kamienie, a jednym omal nie dostaję w głowę. Następnym razem trzeba brać kask… Po powrocie badamy szczątki licznie pokrywające pobliską, wulkaniczną plażę. Obok setek wygładzonych falami pni i kawałków drewna, można znaleźć butle, boje, sieci, a nawet szkielet martwej foki. Wkrótce zabieramy się w dalszą drogę. Jedziemy „jedynką” wśród posępnych gór i głęboką doliną Oxnadalur do Akureyri. Znajdujemy dość późno fajny, skryty nocleg nad brzegiem Eyjafjordur.




Gliniaste klify i wulkaniczna plaża

Foka

Wełnianka



Dzień osiemnasty (3.08)

Szybko robi się przepiękna pogoda. Rano zwiedzamy ulokowany w mieście ogród botaniczny. Miejscowy, bardzo łagodny mikroklimat sprzyja uprawie dość egzotycznych, jak na Islandię, roślin. Po wizycie na basenie i po zakupach w „Bonusie” (odpowiednik naszej „Biedronki”), jedziemy na wschód.





Namiot z widokiem na Akureyri

Akureyri

Szarotka alpejska

Akureyri

Akureyri

Stachys

Akureyri


Pierwszym punktem na naszej drodze jest wodospad Godafoss. Ta rozległa ściana wody spada półkolistą kaskadą z kilkunastu metrów w dół. Według przekazów, po przyjęciu chrześcijaństwa, w miejscu tym utopiono posągi pogańskich bóstw. Dalej na wschód czekała na nas największa atrakcja regionu, Jezioro Myvatn zwane też jeziorem much. Zważywszy na ogromne ilości latających tam meszek, wydaje się, że nazwa jest adekwatna do zastanego stanu rzeczy.

Godafoss


Po krótkim posiłku w południowej części jeziora, ruszyliśmy do Dimmuborgir. Tzw. „Czarna twierdza” lub „Czarne miasto” to dziesiątki ciemnych wieżyc z zastygłej lawy. Ten zadziwiający twór powstał w wyniku zalania torfowiska przez świeżą lawę z pobliskiego wulkanu. Gwałtownie parująca i wrząca woda wybuchała parą, tworząc w stygnącej szybko lawie te dziwne rzeźby. W Dimmuborgir wytyczono szereg ścieżek, wzdłuż których można podziwiać najciekawsze wylewiska. „Kościół” robi największe wrażenie. Duża, mieszcząca nawet kilkadziesiąt osób pieczara, z charakterystycznym portalem, powstała w całkowicie naturalny i przypadkowy sposób. Podobno odbywają się tam czasem koncerty, ale norweski zespół blackmetalowy Dimmuborgir nie miał okazji tu występować ;) Wieczorem rozbiliśmy namiot nad brzegiem jeziora. Tuż przed zachodem słońca udało się wykonać panoramę okolicy Myvatn oraz otaczających je pól lawowych.

Dimmubrogir

Dimmuborgir

Dimmuborgir

Dimmuborgir

Dimmuborgir

Dimmuborgir

Dimmuborgir

Jezioro Myvatn

Jezioro Myvatn


Dzień dziewiętnasty (4.08)

Od rana cieplutko i pięknie. Wyruszamy ku południowo-zachodniemu brzegowi jeziora, gdzie koło miejscowości Skutustadir można podziwiać pseudokratery. Twory te powstały nie w wyniku erupcji wulkanu, a przez wybuchy pary, które uformowały charakterystyczne lejki. Objeżdżając jezioro od północy i mijając Reykjahlid, można dotrzeć do Grotagja, potężnej szczeliny biegnącej przez okoliczny płaskowyż. Sama szczelina do głębokich nie należy (ma może z 10 metrów głębokości), jednak ciągnie się na długości kilku kilometrów. Wewnątrz znajdują się małe pieczary wypełnione ciepłą wodą. Kąpiel w nich może być jednak ryzykowna, ze względu na spadające ze stropu kamienie. Kawałek dalej zastaje nas znajomy widok. W pomarańczowych piaskach, jaskrawym błękitem, odcinają się geotermalne jeziora z pobliskich elektrociepłowni geotermalnych. Woda ma miejscami ponad 80 °C, więc licznie rozmieszczone tu tabliczki informują turystów o grożącym im niebezpieczeństwie. W pobliżu można jednak zakosztować przyjemnej kąpieli. Błękitna laguna Jardbodin, choć mniej rozreklamowana niż ta z Półwyspu Reykjanes, to również miejsce warte odwiedzenia. Wymoczywszy się przez kilka godzin w gorącej wodzie, ruszyliśmy oglądać pobliskie lawowe góry.





Okolice Myvatn

Okolice Myvatn

Okolice Myvatn

Jardbodin

Grotagja

Grotagja

Grotagja


Na nocleg wybraliśmy okolicę Grotagja. Gdy w nocy się ochłodziło, ku naszemu zdziwieniu, dookoła namiotów zaczęły pojawiać się obłoki pary. Okazało się, że nocujemy na dość płytko położonym pod naszym namiotem polu geotermalnym.

Biwak koło Grotagja



Częć następna i ostatnia:
http://www.terrarium.pl/blog/16/entry-402-iceland-kicks-ash-czesc-iv/




Przeszukaj mój blog

użytkownicy przeglądający

0 zarejestrowanych terrarystów, 0 gości, 0 anonimowych terrarystów

Ostatni odwiedzający






© 2001-2024 terrarium.pl. Serwis wykorzystuje pliki cookies, które są wykorzystywane do emisji spersonalizowanych reklam. Więcej. Korzystając akceptujesz Regulamin.