http://www.gekonlamparci.terrarium.pl/
http://www.gekonlamparci.terrarium.pl/
Lektura obowiązkowa na start.
Napisany przez m_ilka
na 27 sierpnia 2013 - 16:14
http://www.gekonlamparci.terrarium.pl/
http://www.gekonlamparci.terrarium.pl/
Lektura obowiązkowa na start.
Napisany przez m_ilka
na 19 sierpnia 2013 - 23:34
nie realne do ogrzewania zero wentylacji, malo miejsca do poruszania sie zadnych polek. Jednym slowem masakra. Na smietniku mozna znalesc stara szafke kuchenna odkrec drzwiczki wywierc wetylacje i zamow szybki od szklaza za 30zl i terra tymczasowe gotowe.
Ta przejściowa masakra ma wymiary 150x70x50, kosztuje zaledwie ponad 500euro... i jest full profi terrarium. Ogrzewanie - w konstrukcji są przewidziane miejsca na źródła ciepła. Materiał z jakiego jest wykonane - świetnie trzyma temperaturę. Wentylacja jest lepsza niż można się tego spodziewać.
Półki? No szkoda, żeby producent od razu wypuszczał terra z naciapanymi pianką montażową półkami...
Jasne-po co mu trochę zieleni,jakaś gałązka po której może się powspinać,trochę przestrzeni zeby mógł pobiegać jak bedzie chciał...
Ma siedzieć w plastikowym pudle i niech się cieszy że nie ma gorzej,tak?
Ech ludzie....
Ewa, czy ktoś gdzieś napisał, że w plastikowym pudle jest zakaz umieszczania roślinek? Że plastik ma być mały? Spokojnie można kupić pudła o wymiarach 80x60x40...
Czy to szkło, czy to plastik, czy to osb, czy inny paździur - środek można zrobić tak samo. Grunt, żeby gekon miał zapewnione wymagane warunki.
Co do tego, że czytają nowicjusze... to taki nowicjusz się skupia na ślicznym terrarium szklanym, a zapomina o wapniu, parazytologii albo istnieniu weterynarza w ogóle.
Napisany przez m_ilka
na 15 sierpnia 2013 - 09:11
Napisany przez m_ilka
na 11 sierpnia 2013 - 19:30
Napisany przez m_ilka
na 25 lipca 2013 - 19:11
W różnych miastach zdarzało mi się zahaczać o sieciówki zoologiczne. Tylko w jednym z takich sklepów, na każdym zbiorniku wisiała kartka z krótką charakterystyką gatunku i wymaganiami dotyczącymi warunków i żywienia. A więc chęci ze strony sklepu były, pozostaje pytanie, czy ze strony kupującego też. Oczywiście nie można wykluczyć, że to były po prostu ściągi dla sprzedawców
Jednak biorąc pod uwagę fakt, że ci często nie wiedzą co sprzedają/wiedzą, ale mówią co chce słyszeć klient - to i tak, te kartki to było coś. Rzecz jasna nie chcę generalizować, ani demonizować wszystkich sklepów (bo nawet różne sklepy pod jednym szyldem poziom mają bardzo różny), ale jak w niektórych bywa, pewnie każdy się przekonał/słyszał.
Obowiązek zamieszczania krótkiej informacji, w każdym sklepie, przy każdym zwierzaku pewnie rewolucji by nie zrobił. Ale jeśli byłby pomocny chociaż w 1/10 przypadków - to już zawsze coś, małym wysiłkiem.
Napisany przez m_ilka
na 25 lipca 2013 - 16:39
Napisany przez m_ilka
na 24 lipca 2013 - 09:35
Napisany przez m_ilka
na 05 lipca 2013 - 17:12
Tutajjest krótka, acz treściwa dyskusja odnośnie witamin i wapnia dla gadów.
Raczej witaminy powinny być z D3, a ewentualnie wapń może być bez albo z D3.
Reptivite jest w dwóch wersjach - z witaminą D3 i bez niej (bardzo podobne opakowania). ZooMed Repticalcium też jest w wersji bez D3 (niebieski) i z witaminą D3 (zielony).
Napisany przez m_ilka
na 26 czerwca 2013 - 09:29
wszyscy mają lamparty i agamy brodate, przez co są one sprzedawane za bezcen, a wiele innych gatunków, pomimo łatwości w utrzymaniu kosztuje krocie...
mmax - ceny to jedno, ale ile agam i lampartów cierpi na syndrom "jaszczurki dla początkujących"? Całe krocie... bo jaszczurka tania, bo niby odporna na błędy, więc jak odporna to po co zapewniać dobre warunki, po co dbać, skoro przetrwa etc. Poza tym - wiele jest osób, które jak coś kupiły tanio, to już tego nie szanują... Jak trzeba do weta to nie-nie, bo jeszcze wizyta będzie droższa od jaszczurki, to przecież lepiej nową kupić... Uogólniając - za dużo jest traktowania zwierząt jako zachcianka, zabawka, pupilek, a za mało jak żywe stworzenie, które czuje i za którego życie jest się odpowiedzialnym. Chciałoby się napisać - celowo przejaskrawiam - ale niestety nie, to się dzieje, tak jest. I mam przykre wrażenie, że się nie zmieni. Jeden zawsze będzie zdolny do tego żeby skopać, skrzywdzić zwierzaka, drugi będzie to zwierzę ratował bez względu na to, czy to "przydrożna znajda", czy współdomownik.
Napisany przez m_ilka
na 11 maja 2013 - 10:06
Napisany przez m_ilka
na 02 kwietnia 2013 - 20:13
„Krótka” historia 1 gekona. Happy endu nie było.
Październik
Przywozimy trzy gekony o wadze ok. 15-18gram. Luna, Lucek i Lili.
Gekony trafiają wszystkie 3 razem do racka. Po tygodniu gekony zaczynają jeść, nie mają problemów z wylinkami.
Po 3 tygodniach gekony zostają przeprowadzone do terrarium.
Listopad, Grudzień
Luna przestaje jeść. Pierwsza nasza diagnoza – pewnie przeprowadzka, świeża wylinka – podobno normalne. Gekon jest apatyczny, dużo siedział w mokrej kryjówce, cały dzień stoi na łapach na jednej z półek (wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy co to oznacza). Pierwsza myśl – towarzystwo ją stresuje. Luna wraca do racka. Po kilku dniach zaczyna jeść (niewiele). Któregoś dnia pojawia się w racku kupa i zwymiotowany, nieprzetrawiony pokarm. Luna trafia do weta. Nie mamy kupy, więc wymaz z kloaki - liczne oocysty kokcydiów. W dodatku lekkie odwapnienie. Waży 16 gram. Luna na miejscu dostaje zastrzyki z wapnia i multiwitaminy. Na wynos 3 dniową dawkę leku odrobaczającego. Po kilku dniach dalej nie je, więc dokarmiamy ją przymusowo co drugi dzień pasztecikiem.
W międzyczasie pozostałe towarzystwo też zalicza badanie kału (mimo braku objawów) – kokcydia. Trafiają do racków.
Procedura jest prosta – codzienne wyparzanie racków, miseczek, kryjówek + leki wg. zaleceń weta.
Po 2 tygodniach kontrola kału. Dalej są oocysty kokcydiów. Znowu 3 dni leków. Kolejna kontrola. I kolejna dawka leku.
Po niecałych 2 tygodniach u Luny pojawia się cuchnąca, wodnista kupa – tym razem wychodzą nicienie. Kilka dni później u pozostałej dwójki kontrolne badanie też wykazuje nicienie.
Cała trójka dostaje jeszcze dwie tury leczenia na nicienie.
W tzw. międzyczasie Luna trafia do weta na kontrole uwapnienia, dostaje zastrzyk z witamin i wapnia. Ogólnie jest lepiej. Je niewiele, ale je. Powoli przybiera na wadze.
Styczeń
Gekony są czyste.
Luty
Samice wracają do terrarium, samiec zostaje w racku ze względu na wagę samic (Luna 30g, Lili 38g, Lucek 45g). Po jakimś tygodniu Luna ma trochę większy apetyt, Lili rozpoczyna głodówkę (trwa 4 tygodnie, ale cały czas jest ciekawska, trzyma wagę).
Pod koniec lutego Luna ma dziwną wylinkę – siedzi w mokrej kryjówce, a to Lili ją obiera i objada z wylinki. Po wylince, Luna jest apatyczna, cały czas stoi na łapach na jednej z półek, nie je, nie wydala, schudła – weterynarz. W czasie transportu wydala kawałek wermikulitu. Rentgen – kinder niespodzianka. Wychudzona i niedostatecznie uwapniona Luna produkuje jajka + zostało jeszcze trochę wermikulitu. Znowu zastrzyki z wapnia i witamin. Olej parafinowy w pysk i na wynos. Gekon waży ok. 32g.
Marzec
Luna wydaliła resztę wermikulitu - zaczynamy karmić pasztetem, żeby tylko nie schudła. Po trzech porcjach zaczyna sama polować – je niewiele, ale codziennie.
Po jakimś czasie Luna przestaje jeść. Telefon do weta – czy ta głodówka, to już oznaka niepomyślnego końca ciąży, czy na koniec to jeszcze za wcześnie. Za wcześnie – teoretycznie jeszcze jakieś dwa tygodnie. Znowu przymusowe karmienie.
Boczki Luny maleją, na brzuszku jajek za bardzo nie widać, ale Luna znowu robi się apatyczna. Mija półtora tygodnia.
Luna wychodzi z jaskini na przechadzkę. Idzie na dół terra, kilka razy mocno otwiera paszczę i macha głową. Wyjmujemy, oglądamy. Jajek nie widzimy, kilka dni wcześniej też nie było widać (OBU). Za to widzimy blady, wręcz biały język. Weterynarz.
Po dłuższych oględzinach dowiadujemy się, że mogło dojść do pęknięcia i rozlania kul żółtkowych. Luna jest w kiepskim stanie – bez pomocy padnie w ciągu tygodnia. Jeżeli nie jest za późno – może da się jeszcze wypłukać żółtko. Od momentu pęknięcia kul – są maksymalnie 3 dni, kiedy da się coś zrobić (chociaż czasami udaję się jeszcze coś zrobić po 5 dniach). W innym przypadku powstają już zrosty – przez rozlane żółtko narządy wewnętrzne zrastają się. Decyzja – Luna na stół, po otworzeniu będzie wiadomo co się dzieje. Jeśli bardzo źle – to zostanie uśpiona w trakcie operacji. Było źle. Bardzo źle.
Co się stało?
Jedna kula żółtkowa pękła. Druga była cała. Wątroba – powinna zajmować 1/3 jamy brzusznej. Rozciągała się od mostka, po ogon. Była tak wielka, że zasłaniała kule żółtkowe – stąd nie widać było obu. Ubarwienie tkanki narządu też patologiczne. Oprócz tego – znalazł się jeszcze w jelicie maleńki kawałek prawdopodobnie wermikulitu. Do tego cysta na sercu. Prawdopodobnie wynik jakiejś wady genetycznej.
Co wynika z tej historii – bardzo ciężko początkującemu hodowcy jest określić stan gekona. Staraliśmy się jak umieliśmy, a wrażenie jest jakby ten gekon robił wszystko przeciw nam (brak przyjmowania pokarmu, zjedzenie wermikulitu, produkcja jajek). W paru momentach ewidentnie daliśmy ciała – brak badań kału od początku (naiwnie zakładaliśmy, że stamtąd skąd bierzemy gekony MUSZĄ być czyste + pozostałe gekony nie miały żadnych objawów) i przede wszystkim brak reakcji na to, że nie widać jajek (tyle że nie było widać obu – myśleliśmy że się wchłonęły, a nie że wątroba je przykryła). Tylko tutaj niestety, wspaniały internet zaburza pogląd na sytuację. Gekon w czasie ciąży jest beczką, może nie jeść, jest apatyczny? Brzmi znajomo. W dodatku ten gekon był taki cały czas – trudno było wychwycić niepokojące symptomy. Hodowca znający już gekony – zapewne potrafi odróżnić apatię wynikającą z ciąży od apatii wynikającej z choroby. My tego jeszcze nie umieliśmy. Sam początek historii – gekon nie je w połączeniu ze zmianą otoczenia + wylinką - próba izolacji gekona od pozostałych. Też w stylu tego co można poczytać…
Jeżeli niepokoi Was coś w zachowaniu gekonów, a jeszcze ich dobrze nie znacie – konsultujcie się z weterynarzem, zamiast tylko pytać na forum. Jeżeli ktoś Wam napisze, żeby iść do weta – zróbcie to.
Ludzie tutaj mogą mieć ogromną wiedzę, ale póki zwierzaka nie widzą to nie wiedzą, co się z nim tak naprawdę dzieje.
Ktoś powie: a wy lataliście do weta, a i tak musieliście uśpić gekona. Tak. Ale gdybyśmy nie byli z Luną, nie pomoglibyśmy w porę Luckowi i Lili. Poza tym nigdy się nie dowiemy, co by było z Luną, gdyby... wet przypuszcza, że po tym co było widać, i tak nie byłoby szans na inny finał.
Zaczął się sezon rozrodczy. Przyglądajcie się baczniej samicom. Dbajcie o ich suplementację. Zanim dopuścicie do samca – koniecznie sprawdźcie, czy nie osłabiają ich jakieś pasożyty. I przede wszystkim - pękniecie kul żółtkowych to nie jest coś, co przewija się jako standard na forach o gekonach. Ale się zdarza i stanowi poważne zagrożenie dla życia Waszych gekonów.