Skocz do zawartości

Wesprzyj serwis, wyłącz reklamy  
1 raz na nowej odsłonie? | Problemy z zalogowaniem?


m_ilka

Użytkownik od 23 paź 2012
W tej chwili Niedostępny
Ostatnio aktywny sty 07 2021 21:46

Moje tematy

Rozlane kule żółtkowe - historia gekona dla przestrogi

02 kwietnia 2013 - 20:13

„Krótka” historia 1 gekona. Happy endu nie było.

 

Październik

Przywozimy trzy gekony o wadze ok. 15-18gram. Luna, Lucek i Lili.

Gekony trafiają wszystkie 3 razem do racka. Po tygodniu gekony zaczynają jeść, nie mają problemów z wylinkami.

Po 3 tygodniach gekony zostają przeprowadzone do terrarium.

 

Listopad, Grudzień

Luna przestaje jeść. Pierwsza nasza diagnoza – pewnie przeprowadzka, świeża wylinka – podobno normalne. Gekon jest apatyczny, dużo siedział w mokrej kryjówce, cały dzień stoi na łapach na jednej z półek (wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy co to oznacza). Pierwsza myśl – towarzystwo ją stresuje. Luna wraca do racka. Po kilku dniach zaczyna jeść (niewiele). Któregoś dnia pojawia się w racku kupa i zwymiotowany, nieprzetrawiony pokarm. Luna trafia do weta. Nie mamy kupy, więc wymaz z kloaki - liczne oocysty kokcydiów. W dodatku lekkie odwapnienie. Waży 16 gram. Luna na miejscu dostaje zastrzyki z wapnia i multiwitaminy. Na wynos 3 dniową dawkę leku odrobaczającego. Po kilku dniach dalej nie je, więc dokarmiamy ją przymusowo co drugi dzień pasztecikiem.

W międzyczasie pozostałe towarzystwo też zalicza badanie kału (mimo braku objawów) – kokcydia. Trafiają do racków.

Procedura jest prosta – codzienne wyparzanie racków, miseczek, kryjówek + leki wg. zaleceń weta.

Po 2 tygodniach kontrola kału. Dalej są oocysty kokcydiów. Znowu 3 dni leków. Kolejna kontrola. I kolejna dawka leku.

Po niecałych 2 tygodniach u  Luny pojawia się cuchnąca, wodnista kupa – tym razem wychodzą nicienie. Kilka dni później u pozostałej dwójki kontrolne badanie też wykazuje nicienie.

Cała trójka dostaje jeszcze dwie tury leczenia na nicienie.

W tzw. międzyczasie Luna trafia do weta na kontrole uwapnienia, dostaje zastrzyk z witamin i wapnia. Ogólnie jest lepiej. Je niewiele, ale je. Powoli przybiera na wadze.

 

Styczeń

Gekony są czyste.

 

Luty

Samice wracają do terrarium, samiec zostaje w racku ze względu na wagę samic (Luna 30g, Lili 38g, Lucek 45g). Po jakimś tygodniu Luna ma trochę większy apetyt, Lili rozpoczyna głodówkę (trwa 4 tygodnie, ale cały czas jest ciekawska, trzyma wagę).

Pod koniec lutego Luna ma dziwną wylinkę – siedzi w mokrej kryjówce, a to Lili ją obiera i objada z wylinki. Po wylince, Luna jest apatyczna, cały czas stoi na łapach na jednej z półek, nie je, nie wydala, schudła – weterynarz. W czasie transportu wydala kawałek wermikulitu.  Rentgen – kinder niespodzianka. Wychudzona i niedostatecznie uwapniona Luna produkuje jajka + zostało jeszcze trochę wermikulitu. Znowu zastrzyki z wapnia i witamin. Olej parafinowy w pysk i na wynos. Gekon waży ok. 32g.

 

Marzec

Luna wydaliła resztę wermikulitu - zaczynamy karmić pasztetem, żeby tylko nie schudła. Po trzech porcjach zaczyna sama polować – je niewiele, ale codziennie.

Po jakimś czasie Luna przestaje jeść. Telefon do weta – czy ta głodówka, to już oznaka niepomyślnego końca ciąży, czy na koniec to jeszcze za wcześnie. Za wcześnie – teoretycznie jeszcze jakieś dwa tygodnie. Znowu przymusowe karmienie.

Boczki Luny maleją, na brzuszku jajek za bardzo nie widać, ale Luna znowu robi się apatyczna. Mija półtora tygodnia.

 

Luna wychodzi z jaskini na przechadzkę. Idzie na dół terra, kilka razy mocno otwiera paszczę i macha głową.  Wyjmujemy, oglądamy. Jajek nie widzimy, kilka dni wcześniej też nie było widać (OBU). Za to widzimy blady, wręcz biały język. Weterynarz.

Po dłuższych oględzinach dowiadujemy się, że mogło dojść do pęknięcia i rozlania kul żółtkowych.  Luna jest w kiepskim stanie – bez pomocy padnie w ciągu tygodnia.  Jeżeli nie jest za późno – może da się jeszcze wypłukać żółtko. Od momentu pęknięcia kul – są maksymalnie 3 dni, kiedy da się coś zrobić (chociaż czasami udaję się jeszcze coś zrobić po 5 dniach). W innym przypadku powstają już zrosty – przez rozlane żółtko narządy wewnętrzne zrastają się. Decyzja – Luna na stół, po otworzeniu będzie wiadomo co się dzieje. Jeśli bardzo źle – to zostanie uśpiona w trakcie operacji. Było źle. Bardzo źle.

 

Co się stało?

Jedna kula żółtkowa pękła. Druga była cała. Wątroba – powinna zajmować 1/3 jamy brzusznej. Rozciągała się od mostka, po ogon. Była tak wielka, że zasłaniała kule żółtkowe – stąd nie widać było obu. Ubarwienie tkanki narządu też patologiczne. Oprócz tego – znalazł się jeszcze w jelicie maleńki kawałek prawdopodobnie wermikulitu. Do tego cysta na sercu. Prawdopodobnie wynik jakiejś wady genetycznej.

 

Co wynika z tej historii – bardzo ciężko początkującemu hodowcy jest określić stan gekona.  Staraliśmy się jak umieliśmy, a wrażenie jest jakby ten gekon robił wszystko przeciw nam (brak przyjmowania pokarmu, zjedzenie wermikulitu, produkcja jajek). W paru momentach ewidentnie daliśmy ciała – brak badań kału od początku (naiwnie zakładaliśmy, że stamtąd skąd bierzemy gekony MUSZĄ być czyste + pozostałe gekony nie miały żadnych objawów) i przede wszystkim brak reakcji na to, że nie widać jajek (tyle że nie było widać obu – myśleliśmy że się wchłonęły, a nie że wątroba je przykryła). Tylko tutaj niestety, wspaniały internet zaburza pogląd na sytuację. Gekon w czasie ciąży jest beczką, może nie jeść, jest apatyczny? Brzmi znajomo. W dodatku ten gekon był taki cały czas – trudno było wychwycić niepokojące symptomy. Hodowca znający już gekony – zapewne potrafi odróżnić apatię wynikającą z ciąży od apatii wynikającej z choroby. My tego jeszcze nie umieliśmy. Sam początek historii – gekon nie je w połączeniu ze zmianą otoczenia + wylinką - próba izolacji gekona od pozostałych. Też w stylu tego co można poczytać…

 

Jeżeli niepokoi Was coś w zachowaniu gekonów, a jeszcze ich dobrze nie znacie – konsultujcie się z weterynarzem, zamiast tylko pytać na forum. Jeżeli ktoś Wam napisze, żeby iść do weta – zróbcie to.

Ludzie tutaj mogą mieć ogromną wiedzę, ale póki zwierzaka nie widzą to nie wiedzą, co się z nim tak naprawdę dzieje.

Ktoś powie:  a wy lataliście do weta, a i tak musieliście uśpić gekona. Tak. Ale gdybyśmy nie byli z Luną, nie pomoglibyśmy w porę Luckowi i Lili. Poza tym nigdy się nie dowiemy, co by było z Luną, gdyby... wet przypuszcza, że po tym co było widać, i tak nie byłoby szans na inny finał.

 

Zaczął się sezon rozrodczy. Przyglądajcie się baczniej samicom. Dbajcie o ich suplementację. Zanim dopuścicie do samca – koniecznie sprawdźcie, czy nie osłabiają ich jakieś pasożyty. I przede wszystkim - pękniecie kul żółtkowych to nie jest coś, co przewija się jako standard na forach o gekonach. Ale się zdarza i stanowi poważne zagrożenie dla życia Waszych gekonów.







© 2001-2025 terrarium.pl. Serwis wykorzystuje pliki cookies, które są wykorzystywane do emisji spersonalizowanych reklam. Więcej. Korzystając akceptujesz Regulamin.