3 tygodnie temu otrzymałem hodowlę owocówek nielotów w pojemniku z pożywką. Trochę skarmiałem, licząc na to, że będą się rozmnażać. I owszem, na ściankach pojemnika pojawiło się sporo larw a trochę później poczwarek. Część dorosłych odsypałem do innego pojemnika, niech się tam rozmnażają.
Ale po tych trzech tygodniach zaczął, za przeproszeniem śmierdzieć (wcześniej ładnie pachniał owocami). Jasne, w pojemniku nie ma osobnej ubikacji i coraz więcej jest odchodów.
Postanowiłem przełożyć do innego pojemnika. Na ściankach widziałem powiedzmy, setkę larw i tyleż poczwarek. Ostrożnie przegarnąłem je do drugiego naczynia, (z pożywką), zakryłem gazą i odstawiłem. Przy czyszczeniu pojemnika okazało się, że pożywka przekształciła się w breję, której chyba połowę objętości stanowią larwy (dobrze, że nikt wrażliwy tego nie zobaczył), a w wełnie drzewnej jest jeszcze mnóstwo poczwarek.
Jak to przenieść do nowego pojemnika, żeby nie przenieść zbyt wiele brudu?
Część owej breji z larwami wypłukałem na sitku (trafiło tam też trochę poczwarek). Larwy przeżyły, przełożyłem je do nowego pojemnika i po kilkunastu godzinach są wciąż żywe. Uznałem to za dobry sposób na przeprowadzkę.
Ale co z poczwarkami? Czy myślicie/wiecie, że całkowite zamoczenie na chwilę im nie zaszkodzi bardzo? W końcu w naturze też się deszcz trafia. Czy też poczwarki, których nie można przegarnąć mechanicznie, są stracone?


Znajdź zawartość
Mężczyzna
