Ja na swoim nie musiałam specjalnie nikogo o zgodę pytać, bo małżonek też od dzieciaka jest pro gadowy.
Ale w domu rodzinnym były problemy, dostałam pozwolenie tylko na gekony.
Jak się rodzina dowiedziała, że w domu będzie wąż i że pyton (PYTON PANIE! LUDOJAD!), to dostałam 30 obietnic, że nikt mnie nie odwiedzi. Niestety, wszystkie okazały się podłymi kłamstwami, a żałuję, bo z teściową jestem na noże i ucieszyłby mnie brak babska w moim domu. Za to moja rodzina, jak przyszli pierwszy raz po kupnie węża, to najpierw oglądali terra z korytarza, a jak wyciągnęłam pół metrowe maleństwo to autentycznie...więcej dla zalogowanych. Zaloguj się lub Zarejestruj się :)