1
Lato w pełni
Napisany przez DziaduBorowy,
09 sierpnia 2013
·
769 wyświetleń
kameleon jemeński
Jak w temacie. Za oknem skwar straszliwy, aż nie chce się nigdzie wyłazić. Jedyny osobnik, który cieszy się z tego faktu, to Jego Przebrzydłość. Wstaje wcześnie i od razu po pożarciu śniadaniowych świerszczy rusza w teren. Okupuje prawie cały dzień stanowiska fikusowe lub wyłazi wczepiony w t-shirt na balkon zapalić ze swoim właścicielem. W terrarium działa tylko uv, jest dostawiony dodatkowy pojemnik z wodą, a każdy punkt obserwacyjny bestii jest wyposażony w wodopój. Dodatkowe atrakcje jakie ostatnio preferuje Teodoks to aksamitka. Lubi sobie bydlak poskubać kwiatka, a właściwie jego liście. Śmierdzące. Ale co ja tam wiem. Lubi też sobie coś przekąsić na zewnątrz. Karaczan podany w miseczce na ręku to jest dopiero atrakcja. Jeżeli ktoś będzie tego próbował, radzę po złapaniu robala w paszczę się odsunąć. Rozbryzg jest naprawdę całkiem spory.
Za chwilę minie dziewięć miesięcy, kiedy bydlę trafiło pod mój dach. Wciąż zaskakuje, zadziwia, śmieszy i uczy odpowiedzialności. Wbrew pozorm nie wymaga jakiejś obłędnej wiedzy na temat terrarystyki. Najważniejsze to być odpowiedzialnym i dopytywać się o wszystko w miejscu, gdzie kupiło się gadzinę. Przerobiłem opcje wyjazdową. Trzy, cztery dni. Automat do odpalania i gaszenia świateł (za grosze w sklepach z oświetleniem) oraz dwie wizyty znajomego, który wrzucił wydzieloną porcję żarcia załatwiły sprawę.
Po raz drugi miałem okazję zobaczyć na własne oczy wściekłego kameleona. Znowu go obudziłem. Poszedł spać na fikusie i zdecydowałem się go przenieść do terrarium. Oj, co to się działo. Ugryzł mnie. Syczał, buczał, nadął się tak jak balon pokryty czarnymi plamami. Po wpuszczeniu do środka przez jakiś czas z furią atakował gałęzie. Mam nauczkę na przyszłość.W tym temacie jest podobny do mnie. Lepiej nie budzić bez potrzeby!
Za chwilę minie dziewięć miesięcy, kiedy bydlę trafiło pod mój dach. Wciąż zaskakuje, zadziwia, śmieszy i uczy odpowiedzialności. Wbrew pozorm nie wymaga jakiejś obłędnej wiedzy na temat terrarystyki. Najważniejsze to być odpowiedzialnym i dopytywać się o wszystko w miejscu, gdzie kupiło się gadzinę. Przerobiłem opcje wyjazdową. Trzy, cztery dni. Automat do odpalania i gaszenia świateł (za grosze w sklepach z oświetleniem) oraz dwie wizyty znajomego, który wrzucił wydzieloną porcję żarcia załatwiły sprawę.
Po raz drugi miałem okazję zobaczyć na własne oczy wściekłego kameleona. Znowu go obudziłem. Poszedł spać na fikusie i zdecydowałem się go przenieść do terrarium. Oj, co to się działo. Ugryzł mnie. Syczał, buczał, nadął się tak jak balon pokryty czarnymi plamami. Po wpuszczeniu do środka przez jakiś czas z furią atakował gałęzie. Mam nauczkę na przyszłość.W tym temacie jest podobny do mnie. Lepiej nie budzić bez potrzeby!