1
Za górami, za lasami, za szybami
Napisany przez DziaduBorowy,
27 lutego 2013
·
1 762 wyświetleń
Kameleon kameleon_jemeński
Po przeczytaniu masy informacji w internecie, o hodowli kameleona jemeńskiego, można dojść do wniosku, że jest to jaszczur dla elity hodowców egzotycznych stworzeń. Nie nadaje się na pierwszą jaszczurkę, nie można go stresować, jest wybredny, łatwo może zachorować i inne takie niezbyt pozytywne informacje. Mam nadzieję, że tak pisanie tego służy temu, żeby jakiś bęcwał nie poleciał od razu do sklepu i nie kupił kameleona "bo mu się podoba". Nie trawię takich osobników i nie będę się na ich temat wypowiadać.
Kameleon jak każdy zwierz, wymaga opieki i poświęcenia mu trochę uwagi. Zanim zakupiłem swojego potwora, parę miesięcy kompletowałem terrarium. Czytałem trochę ale głównie rozmawiałem z hodowcą ze sklepu, w którym zdecydowałem się na zakup. To stamtąd wyniosłem najwięcej cennych dla mnie informacji. A jak Jego Przebrzydłość trafił w końcu pod moją strzechę, to zaczęło się również improwizowanie.
O dziwo, wcale się nie zestresował nowym miejscem. Od pierwszego dnia, tyle ile tylko było możliwości, łaził sobie po domu. Tak też czyni do tej pory, a mija czwarty miesiąc odkąd do mnie zawitał. Stworzenie mu warunków takich, jakie ma w naturalnym środowisku włożyłem między bajki. Stworzyłem mu takie, jakie miał w sklepie. Chodzi mi o temperaturę. Trzymam się tych granic i koryguję na bieżąco, ponieważ w domu też się to zmienia. W szafce są żarówki o różnej mocy, żeby móc właśnie improwizować, a nie płakać jak optymalna temperatura zacznie się podwyższać, a kameleon zacznie ziać, bynajmniej nie ogniem.
Nie będę się tutaj rozpisywał na temat jakie wymiary ma terrarium, jakie żarówki, jaka wilgotność, temperatura itp. U mnie się sprawdza, nie mam pewności jak to by zadziałało w innych warunkach. Teodor I vel Zabić Świerszcza został bardzo pochwalony przez panią weterynarz, za swój ogólny stan zdrowia, co dla mnie jest wystarczającą rekomendacją co do warunków w jakich żyje.
Żarcie. Nie karmię go z ręki, bo mi się po prostu nie chce. Dostaje świerszcze: luzem bez posypki oraz przymulone z lodówki z wapnem i witaminami. Jadł też mączliki ale ostatnio się na nie wypiął. Karaczany różnie. Trochę jadł ale bez większego zachwytu. Owoców nie tyka, warzyw też. Roślin nie skubie, chociaż po nich łazi.
Gdzieś przeczytałem o chodzeniu na palcach obok terrarium, bo "kamek" (co to kuźwa za określenie?) się stresuje. Ja czasami chodzę na palcach, ale tylko dlatego żeby Jego Przebrzydłość mnie nie zobaczył. Spowodowane jest to tym, że nawet gdyby sobie cicho siedział, wisiał, stał czy robił cokolwiek innego co normalny kameleon powinien, to po zobaczeniu człowieka jest w ułamku sekundy przyklejony do szyby, macha łapami i żąda wypuszczenia na zewnątrz.. Nie ma innej opcji. Gadzinę na ręce i dopiero wtedy jest spokój. Oczywiście są również chwile gdy Teodor I ma wszystko gdzieś i daje ignora na wszystko. Całe szczęście bo można by było zwariować. Jak pisałem wcześniej, rad nie będę tutaj dawać ale jedną przestrogę dam. Nie budzić kameleona! Chyba, że w rękawicach. Sam zainteresowany komentuje sytuację tak jak na zdjęciu poniżej:
Kameleon jak każdy zwierz, wymaga opieki i poświęcenia mu trochę uwagi. Zanim zakupiłem swojego potwora, parę miesięcy kompletowałem terrarium. Czytałem trochę ale głównie rozmawiałem z hodowcą ze sklepu, w którym zdecydowałem się na zakup. To stamtąd wyniosłem najwięcej cennych dla mnie informacji. A jak Jego Przebrzydłość trafił w końcu pod moją strzechę, to zaczęło się również improwizowanie.
O dziwo, wcale się nie zestresował nowym miejscem. Od pierwszego dnia, tyle ile tylko było możliwości, łaził sobie po domu. Tak też czyni do tej pory, a mija czwarty miesiąc odkąd do mnie zawitał. Stworzenie mu warunków takich, jakie ma w naturalnym środowisku włożyłem między bajki. Stworzyłem mu takie, jakie miał w sklepie. Chodzi mi o temperaturę. Trzymam się tych granic i koryguję na bieżąco, ponieważ w domu też się to zmienia. W szafce są żarówki o różnej mocy, żeby móc właśnie improwizować, a nie płakać jak optymalna temperatura zacznie się podwyższać, a kameleon zacznie ziać, bynajmniej nie ogniem.
Nie będę się tutaj rozpisywał na temat jakie wymiary ma terrarium, jakie żarówki, jaka wilgotność, temperatura itp. U mnie się sprawdza, nie mam pewności jak to by zadziałało w innych warunkach. Teodor I vel Zabić Świerszcza został bardzo pochwalony przez panią weterynarz, za swój ogólny stan zdrowia, co dla mnie jest wystarczającą rekomendacją co do warunków w jakich żyje.
Żarcie. Nie karmię go z ręki, bo mi się po prostu nie chce. Dostaje świerszcze: luzem bez posypki oraz przymulone z lodówki z wapnem i witaminami. Jadł też mączliki ale ostatnio się na nie wypiął. Karaczany różnie. Trochę jadł ale bez większego zachwytu. Owoców nie tyka, warzyw też. Roślin nie skubie, chociaż po nich łazi.
Gdzieś przeczytałem o chodzeniu na palcach obok terrarium, bo "kamek" (co to kuźwa za określenie?) się stresuje. Ja czasami chodzę na palcach, ale tylko dlatego żeby Jego Przebrzydłość mnie nie zobaczył. Spowodowane jest to tym, że nawet gdyby sobie cicho siedział, wisiał, stał czy robił cokolwiek innego co normalny kameleon powinien, to po zobaczeniu człowieka jest w ułamku sekundy przyklejony do szyby, macha łapami i żąda wypuszczenia na zewnątrz.. Nie ma innej opcji. Gadzinę na ręce i dopiero wtedy jest spokój. Oczywiście są również chwile gdy Teodor I ma wszystko gdzieś i daje ignora na wszystko. Całe szczęście bo można by było zwariować. Jak pisałem wcześniej, rad nie będę tutaj dawać ale jedną przestrogę dam. Nie budzić kameleona! Chyba, że w rękawicach. Sam zainteresowany komentuje sytuację tak jak na zdjęciu poniżej:
wszystko w temacie , jak na załączonym drugim foto ) ... !