Pstryk, światło zgasło. Jego Przebrzydłość śpi. Dzisiaj jakoś bez problemów. Czasami walczy do 22, z uporem maniaka dopominając się o wypuszczenie na zewnątrz. Wtedy jedynym sposobem jest opuszczenie pokoju i zlanie paskudy na całej linii. Czasami samo wyłączenie żarówek w terrarium nie wystarczy. Trzeba zgasić górne światło w pokoju. Tylko mała lampka nie rozproszy jego snu. Nie znam innego kameleona, więc nie mam przez to porównania. Wydaje mi się jednak, że można go rozpuścić. Jego Przebrzydłość dostawał od czasu do czasu mączliki, jako przystawkę przed daniem głównym i jako uzupełnienie diety. Zajęło mu jakieś dwa tygodnie, aby łaskawie zeżarł robaka z miseczki. A spasły się nielicho, na marchewce pędzonej na chemii. Czytałem, że kameleony są terytorialne. Zapewne odnosi się to do sytuacji, gdy pojawi się kolega z tej samej bandy. U mnie zaobserwowałem kilka stałych tras wędrówek. Możliwe, że sobie coś tam dopisuję, ale przynajmniej nie kręci się dookoła siebie, jak debil. Ma jakiś cel! Chwała mu za to, bo tępoty nie znoszę