Cześć
Do tej pory byłam wyłącznie czytelniczką, teraz potrzebuję pomocy.
Wczoraj rano zauważyłam u mojego aksa rany na grzbiecie i troszkę pleśni na skrzelu - myślałam, że już po nim bo nie chciał się ruszać, ostatecznie w akwarium poruszał jedynie skrzelami.
Od razu zastosowałam co mogłam, co wydawało mi się choć mniejszym złem - lodówkowanie w czystej wodzie.
Dziś rano wodę mu zmieniłam dodając łyżeczkę soli niejodowanej, ćwierć łyżeczki sody i 3 krople Fishtamin.
Co ważne, te ranki z wczoraj ewidentnie opleśniały - co widać na zdjęciach.
Poza tym przy przenoszeniu aksika z pojemnika do pojemnika tylna łapka zrobiła się bardziej krwista (podbiegnięta krwią).
Postaram się przenosić go dziś szklanką, żeby go nie dotykać wcale. Wcześniej zdecydowałam się na ręczne przenoszenie (oczywiście w rękawiczkach), bo jest raczej za duży na szklanki/kubki i nie chciałam żeby się dodatkowo potłukł.
Pleśń pewnie jest wynikiem jakichś moich niedopatrzeń w jego hodowli, ale rany nie mam pojęcia skąd się wzięły. Możliwe, że aks był w słabszej kondycji, co przełożyło się również na jakoś jego skóry?
Zastanawiam się czy nie powinnam zastosować jakiegoś antybiotyku, ale nie mam pojęcia jakiego.
Będę próbowała dziś dostać się do jakiegoś weterynarza, który ma pojęcie o tych płazach, ale zobaczymy co z tego wyjdzie.
Wydalanie wydaje mi się w normie, w nocy była kupka ciemnozielona całkiem normalnych rozmiarów. Poza tym nie karmiłam go od wczoraj, choć przypadał jego dzień na karmienie.
Co radzicie? Mamy jakieś szanse?