W niedziele po poludniu (ok.15h) uciekl nam zólw. Byl z drugim swoim towarzyszem w duzym przezroczystym plastikowym pudle na trawniku, przez caly dzien nie wychodzily na wysepke bo bylo pochmurno, co chwile do nich zagladalam i nagle zobaczylam ze go nigdzie nie ma. Dzialka ma ok hektara i jest ogrodzona, ale w niektórych miejscach sa dziury pod ogrodzeniem, poza tym wokól dzialki sa pola, a z jednej strony las. W wiosce powiesilam ogloszenia jakby ktos znalazl. Jakie ma szanse na przezycie, skoro w domu jadl tylko w wodzie, piec lat swojego zycia nie rozstawal sie na dluzej z woda, oczywiscie zawsze spacerowal po domu. Mamy nasze zólwie 5 lat i jest to dla nas ogromna strata, prosimy o rady i pomoc. Czytalam o ucieczkach zólwi stepowych czyli ladowych, ale nasz jest wodny, na pewno jest mu za zimno, bo w nocy spada temperatura i jest narazony na atak dzikich zwierzat, psów lub kotów, jak go odnalesc? jak mu pomóc? czy zólw moze umrzec ze strachu? bo on jest straszny bojek, raz ze strachu sie pomylil i zaladowal w sciane zamiast skoczyc do wody.
drugi zólw który nam zostal bardzo teskni i wydaje sie ze ma depresje po utracie towarzystwa, bardzo malo sie rusza i czesto siedzi na dnie z zamknietymi oczami, kiedy go wolam to podplywa, ale patrzy sie na mnie tak ze smutkiem.