Akarmanta

Odchowanie sowy jest rzeczą ciężką często nawet dla ludzi, którzy od lat zajmują się dzikimi zwierzętami. Jeżeli zwierzę nie jest ranne to się go nie rusza. Tym bardziej jeżeli jest to gatunek chroniony. Owszem zdarza się, że trzeba się aktywnie zaangażować w pomoc ale tak jak wcześniej pisałam - jeżeli zwierzę jest ranne bądź chore, w przypadku sów najlepszą pomocą może być co najwyżej podsadzenie jej na gałąź wyżej i pozostawienie. Owszem czasami da się odchować, jeżeli to jest gołąb, jerzyk, jaskółka, ziarnojad to owszem często się udaje, ale w przypadku ptaków drapieżnych nie jest to takie łatwe i jest stosowane tylko i wyłącznie w ostateczności. Jeżeli nie ma bardzo dobrze uzasadnionej potrzeby to się takich zwierząt nie rusza i powie Ci to każda osoba, która zajmuje się dzikusami. Odchowanie drapieżnego ptaka jest bardzo trudne, trzeba wiedzieć jak podać, co podać, kiedy, ile, gdzie, trzeba mieć potężną ilość wiedzy i doświadczenia, aby nie wyrządzić przypadkowo krzywdy, a i tak nie będzie to to samo co odchowanie zwierzęcia przez rodziców. Serio, zdarzają się nawet przypadki gdzie obce sowy "adoptują" i przynoszą żarcie nie swoim młodym. 

Poza tym, wracając jeszcze co do odchowywania przez człowieka - jeżeli się nawet uda takiemu zwierzęciu zwrócić wolność to ono często niestety ginie, bo nie jest wystarczająco dobrze przystosowane. I tak tygodnie pracy idą na marne. Naprawdę rozmawiałam ze zbyt wieloma ludźmi zajmującymi się ptakami i zbyt wiele widziałam żeby ktokolwiek mnie przekonał do tego, że zdrowy podlot lepiej miał u człowieka niż na wolności. 

A taka ciekawostka co do gatunków chronionych - każda sowa występująca w Polsce jest objęta ścisłą ochroną gatunkową. 

Tak jak już @Jaguś powiedziała, to dorosły ptak, w pełni opierzony, nie posiada zajadów. Gatunek to Kwiczoł (Turdus pilaris). Co do karmienia - Kwiczoły lubują się w dżdżownicach, jeżeli nie będziesz w stanie podać mu dżdżownic zostają mączniki i barciaki. Oprócz tego małe kawałki owoców (uwielbiają jabłka). Możesz mu też podać trochę gotowanego makaronu i małe kawałeczki mięsa drobiowego. Z ziarnem bym nie próbowała, jest twarde i przez to ptasi żołądek traci więcej energii i jest bardziej wyczerpujące dla organizmu. Co do picia - miseczka z wodą powinna wystarczyć ale może być tak, że nie będzie chciał z niej pić i trzeba będzie poić go ręcznie. Jeżeli rzeczywiście do tego dojdzie to trzeba będzie podawać po kropelce na czubek dzioba, tylko pilnować żeby nie zalać przypadkiem nozdrzy. 

Żadnego bandażowania, bo może to wyrządzić więcej szkody niż pożytku, chyba, że zrobi to weterynarz. Jest to dziki ptak i jakikolwiek kontakt z człowiekiem jest dla niego dużym stresem, więc kontakty ograniczyć do minimum, tylko podawanie jedzenia i picia, oraz wizyty u weta. Klatkę odstawić w ustronne miejsce, można do połowy przykryć kocem, aby ograniczyć widok ludzi. 

Mam nadzieję, że uda się wyratować ptaszysko. A no i jeżeli się to uda to może być tak, że będzie konieczność zakładania rękawiczek przy jakichkolwiek kontaktach z ptaszkiem, bo kwiczoły potrafią być bardzo agresywne. 

Niby Kronen jest nieszkodliwy dla środowiska ale ja bym na Twoim miejscu nie ryzykowała. Najlepiej będzie przesadzić roślinkę do nowej doniczki, wymienić zupełnie ziemię i zostawić żeby odstała tak dwa, trzy tygodnie, do miesiąca. Taka swoista kwarantanna. Być może trochę przesadzam ale lepiej chyba żeby roślinka trochę postała i nic się zwierzakowi nie stało.

Ensure to proszek, trochę podobny do mleka w proszku, który stosuje się m.in. u osób starszych, które mają problemy z trawieniem. Jest on u nas dostępny w aptekach, a jeżeli nie to podejrzewam, że dałoby radę go zamówić, ewentualnie można skorzystać z internetu. W razie czego mogę też zapytać bratowej, która pracuje w DPSie czy u nich był on stosowany i jak z dostępnością.

Witam

Od pewnego czasu mam dwumiesięcznego gekona orzęsionego. Mały bez problemu je, mam jednak inny problem. Otóż do tej pory wpuszczałam mu świerszcze bezpośrednio do faunaboxu jednak boję się, żeby któryś nie pogryzł gekona gdy ten śpi w dzień, poza tym ciągle chowają się pod papierowy ręcznik. Początkowo planowałam wrzucać kilka świerszczy do szklanki, aby mały mógł sobie je stamtąd łapać ale skończyło się na tym, że nie mógł z niej wyjść i musiałam go stamtąd sama wypuścić. I tutaj jest moje pytanie - w czym w takim razie podawać świerszcze, aby nie rozłaziły się po całym faunaboxie? No i czy powodem tego, że mały nie mógł wyjść ze szklanki dlatego, że była ona zbyt czysta? Po ściankach fauna chodzi bez problemu.