Odchowanie sowy jest rzeczą ciężką często nawet dla ludzi, którzy od lat zajmują się dzikimi zwierzętami. Jeżeli zwierzę nie jest ranne to się go nie rusza. Tym bardziej jeżeli jest to gatunek chroniony. Owszem zdarza się, że trzeba się aktywnie zaangażować w pomoc ale tak jak wcześniej pisałam - jeżeli zwierzę jest ranne bądź chore, w przypadku sów najlepszą pomocą może być co najwyżej podsadzenie jej na gałąź wyżej i pozostawienie. Owszem czasami da się odchować, jeżeli to jest gołąb, jerzyk, jaskółka, ziarnojad to owszem często się udaje, ale w przypadku ptaków drapieżnych nie jest to takie łatwe i jest stosowane tylko i wyłącznie w ostateczności. Jeżeli nie ma bardzo dobrze uzasadnionej potrzeby to się takich zwierząt nie rusza i powie Ci to każda osoba, która zajmuje się dzikusami. Odchowanie drapieżnego ptaka jest bardzo trudne, trzeba wiedzieć jak podać, co podać, kiedy, ile, gdzie, trzeba mieć potężną ilość wiedzy i doświadczenia, aby nie wyrządzić przypadkowo krzywdy, a i tak nie będzie to to samo co odchowanie zwierzęcia przez rodziców. Serio, zdarzają się nawet przypadki gdzie obce sowy "adoptują" i przynoszą żarcie nie swoim młodym.
Poza tym, wracając jeszcze co do odchowywania przez człowieka - jeżeli się nawet uda takiemu zwierzęciu zwrócić wolność to ono często niestety ginie, bo nie jest wystarczająco dobrze przystosowane. I tak tygodnie pracy idą na marne. Naprawdę rozmawiałam ze zbyt wieloma ludźmi zajmującymi się ptakami i zbyt wiele widziałam żeby ktokolwiek mnie przekonał do tego, że zdrowy podlot lepiej miał u człowieka niż na wolności.
A taka ciekawostka co do gatunków chronionych - każda sowa występująca w Polsce jest objęta ścisłą ochroną gatunkową.