To na początek tableka:
Gatunek (nazwa łacińska i dodatkowo potoczna jeśli istnieje): pogona vitticeps - agama brodata
Data zakupu (dd.mm.rrrr / np. 12.06.2012): 08.02.15r.
Wiek (w miesiącach lub latach): około 8 miesięcy
Pochodzenie (WC/CB/FB**): prywatna hodowla
Długość ciała (w centymetrach, od czubka głowy do ogona, informujemy o ewentualnych ubytkach): około 37 cm
Waga (w gramach): ?
Liczba sztuk w terrarium: 1
Płeć (danego osobnika i towarzyszących mu w zbiorniku): ?
Wielkość terrarium (w centymetrach szerokość/głębokość/wysokość): 100x50x50
Rodzaj stosowanego podłoża: drewienka bukowe
Temperatura dzień/noc (uwzględniając wyspy ciepła i chłodu): chłodniejsza część terra -> 24 st, wyspa ciepła -> 37-39
Wilgotność (w %): 40-50
Rodzaj stosowanego oświetlenia %UVB, data rozpoczęcia użytkowania, dzienna liczba godzin użytkowania (opcjonalnie, np. exo terra UVB10.0 23W, 15.04.13, 12 godzin dziennie): JBL UVB 10.0, 12-13 h
Suplementy (opcjonalnie, podajemy nazwę suplementu i producenta): wapno i witaminy JBL
Dieta (rodzaj pokarmu, ilość, wielkość, częstotliwość podawania): w opisie problemu
Ostatnia wylinka (dd.mm.rrrr / np. 12.06.2012): w trakcie, końcówka
Badanie kału/wynik (data wykonania i diagnoza postawiona przez lekarza weterynarii): jeszcze przed nami
Zdjęcia:
20150219_114103.jpg 121K
8 pobrań
20150219_152039.jpg 104,94K
8 pobrań
20150218_155211.jpg 157,6K
8 pobrań
Opis problemu:
Może pokrótce (wcale nie, wybaczcie moje 'rozpisactwo') opiszę tło wydarzeń ![]()
Agama u poprzedniego właściciela nie była w ogóle ani brana na ręce, ani wypuszczana. Spodziewałam się, że po podróży i wpuszczeniu do terra, schowa się w kryjówce i tyle jej będzie przez parę dni. Otóż nie. Zdawało mi się, że w ogóle nie przechodzi procesu aklimatyzacji. Wyłożyła się od razu pod żarówką, a na drugi dzień zjadła siedem świerszczy i kilka karaczanów. (Po dwóch tygodniach jednak stwierdzam, że przechodziła aklimatyzację, ale bardzo łagodnie, bo nastąpiła ostatnio duża zmiana zachowania)
Im swobodniej się u nas czuła, tym gorzej jadła. Jakieś pięć dni temu rozkręciła się na tyle, że jak wejdę do pokoju to nie spuszcza mnie z oczu, uaktywnia się jak chwilkę posiedzę i zaczyna biegać przy szybie, drapać i włazić na kratkę wentylacyjną. Zależnie od humoru albo wchodzi na rękę, a ja ją zabieram na parapet, gdzie wspina się na drzewko i grzeje w słońcu, albo ucieka od ręki, a ja nie naciskam i daje jej się wybiegać w tę i z powrotem wzdłuż szyby. Niby fajnie, bo jak już wejdzie na rękę, to siedzi grzecznie, nie nadyma się, nie ciemnieje, ciekawie się przygląda... ale coraz gorzej je. Nie wiem, czy ma to wpływ z wypuszczaniem jej, ale wolałam dokładnie wszystko opisać.
Brak apetytu zaczął się parę dni przed tym kiedy zaczęły się wycieczki poza terra. Najpierw zjadła cztery karaczany, potem nic, potem kilka mączników, potem znowu nic, kolejnego dnia też nic, następnie jednego świerszcza, znowu nic i dziś jednego karaczana. Niby coś tam skubnie, ale uwierzcie mi, bardzo dużo w tym mojego wysiłku i kombinowania. Poza tym, nie jest w ogóle nauczona jedzenia zieleniny, bazylia dla niej nie istnieje (ponoć jadła owoce, ale u mnie nawet na nie patrzy).
Schemat pogorszenia wyglądał tak: jadła chętnie robaki z miski -> niechętnie chciała jeść z miski, musiałam jej puszczać luzem, wtedy chętnie polowała -> w misce robale przestały dla niej istnieć, na biegające luzem patrzy, ale nie poluje, z wielką łaską upoluje jednego, potem natychmiast traci apetyt i albo zaczyna bieganie, albo wraca pod żarówkę. Po powrocie do terra nie chce jeść, ale jak jej nie wyciągnę to też nie zje (sprawdziłam, bo myślałam, że może traci apetyt przez stres poza terra czy coś, ale nie, nie ma różnicy czy ją wypuszczę czy nie).
Płci pod ogonem jeszcze nie sprawdzałam, bo stosunkowo niedawno się "oswoiła", ale z budowy ciała (głowa, ogon, spore kolce) obstawiałabym samca. A jeśli to samiec, to jest dość mały jak na swój wiek, nie sądzicie?
Aha, kupa regularna.
Z takich tam luźnych uwag i refleksji:
Wykluczam anoreksję aklimatyzacyjną, bo czemu miałaby wystąpić dopiero po czasie? Kał niedługo zbadamy, ale pasożyty to też raczej nie są, bo jaszczurka jest bardzo aktywna. Może to jednak samica i buzują jej hormony? Albo już nie je wszystkiego jak leci, ale sama sobie reguluje posiłki? Wtedy jednak i tak nie jest chyba do przyjęcia, by młoda jeszcze agama jadła raz na trzy dni jednego owada...
Przepraszam, jeśli ciężko było przez to przebrnąć
I proszę o rady.


Znajdź zawartość
Kobieta
