Skocz do zawartości

Wesprzyj serwis, wyłącz reklamy  
1 raz na nowej odsłonie? | Problemy z zalogowaniem?


milo77

Użytkownik od 23 paź 2014
W tej chwili Niedostępny
Ostatnio aktywny kwi 03 2015 22:01

Moje posty

W temacie:jak walczyć z mrzykiem?

31 marca 2015 - 22:05

Spoko nie obrażam się.

Zdaję sobie sprawę, że może wytaczamy zbyt spory kaliber chemii na mrzyka, ale zdaje mi się, ze mam ku temu powody. Nie jestem specem, ale mam wrażenie, że mrzyki są u nas trochę niedocenianym szkodnikiem. Na polskich stronach jest zaledwie parę wzmianek na ich temat i to takie wskazujące, aby się nimi w ogóle nie przejmować. W Anglii znane są jako 'carpet beetle' i wystarczy wpisać tą frazę w wyszukiwarce, aby zobaczyć, jak poważnie traktowany jest tam ten problem, a fora są pełne opisów, jakie batalie ludzie toczą, aby się ich pozbyć.

 

Osobiście pierwszy raz styknąłem się z nimi ponad 5 lat temu.Byliśmy jakis czas po wojnie z pluskwami i jak w nowo wynajmowanym domu znalazłem całe mnóstwo podobnych robaków, myślałem, ze to znów one. A były wszędzie, oblazły łóżka, wszystkie zakamarki między listwami i dywanami, było ich naprawdę sporo. Przeniesliśmy się do innego domu robiąc totalne czystki a i tak okazało się, że w nowym domu pojawiło się parę sztuk. I tak żyliśmy z nimi jakiś czas robiąc regularne sprzątanie a one i tak były. Potem remontowalismy mieszkanie w Polsce, wszędzie panele z myślą o tym, by jakiś zabłąkany mrzyk się nie przyplątał. Do tego zachowane wszelkie środki ostrożności, aby tylko nic nie przywlec. I co? Pół roku temu znalezione larwy a teraz dorosłe osobniki. I jak tu ma mnie krew nie zalewać? Od pięciu lat żyjemy z mrzykami w tle i mamy tego po prostu dosyći nieważne jest, że są nieszkodliwe, bo na własne oczy widziałem jak mogą opanować dom, jeśli pozwoli im się rozwinąć.

8 sztuk zostało znalezione, nie widziałem żadnych więcej, ale tak naprawdę to już nic nie wiem. Przecież te dorosłe mogły poskładać jaja i jak pojawimy się na wakacje, to mogą być już nowe larwy...


W temacie:jak walczyć z mrzykiem?

31 marca 2015 - 00:00

Kontynuując wątek założony parę m-cy temu, oto co nastąpiło - zdecydowaliśmy się jednak przed wyjazdem zastosować chemię, wszystkie listwy spryskaliśmy środkiem na owady a po całym mieszkaniu rozstawiliśmy płytki globol. Mogliśmy sobie na to pozwolić, bo mieszkanie miało stać puste przez parę m-cy więc nikomu z domowników ta chemia by nie zaszkodziła, inaczej nie użylibyśmy tyle chemii. Do tego poodkręcałem wszystkie listwy przypodłogowe i w szparach posypałem kwasem borowym. Oj, ciężki był to czas dla nas.

 

Mieszkanie stało puste parę m-cy, więc zaraz po powrocie chciałem sprawdzić co i jak. Ku mojemu zaskoczeniu, znalazłem w domu kilka dorosłych mrzyków ( w sumie jakieś 6-8 sztuk). Prawdę mówiąc pierwszy raz w życiu je widziałem, do tej pory miałem tylko nieprzyjemność spotyksć larwy. Nie znalazłem żadnej larwy. Wydaje się, ze po ostatniej akcji mimo wszystko parę jakimś cudem zostało parę sztuk i przekształciło się w dorosłe osobniki. Większość była już martwa, tylko dwa były takie trochę jeszcze pełzały. Wkurza mnie to wszysko i zastanawiam się co dalej,

Dorosły osobnik mógł przecież złożyc jaja i być może cała akcja zacznie się od nowa. Zastanawiałem się, czemu większosć z nich była martwa, czy to działanie chemii czy po prostu zdechly ze starości?


W temacie:jak walczyć z mrzykiem?

29 października 2014 - 14:05

No cóż, taki czarny humor ;-)

Moze miałem nadzieję, ze jest inaczej?


W temacie:jak walczyć z mrzykiem?

29 października 2014 - 01:48

minęło parę kolejnych dni i mimo dalszych intensywnych poszukiwań nie znaleźliśmy żadnych więcej. Odkręciłem nawet kilka listew przypodłogowych, zwłaszcza tych, przy których było kilka larw, ale nawet tam pod listwami było czysto, więc nie wiem gdzie się teraz schowały.

 

Cały czas próbujemy rozkminić, jakim cudem pojawiły się one u nas w mieszkaniu. Mieliśmy je w poprzednim domu w Anglii i wydaje się być logiczne, że mogliśmy je znowu przywlec tutaj. Ale mieliśmy je tam pod ścisłą kontrolą, pojawiało się zaledwie kilka sztuk na parę miesięcy, do tego przed każdym wyjazdem do Polski było soildne trzepanie i pranie ubrań, więc bladego pojęcia nie mam jak to się jednak przedostało. Inna opcja to taka, że podczas lata jakiś chrząszcz wleciał sobie i poskładał jaja, które w spokoju rozwinęły się w ciągu kilku miesięcy naszej nieobecności. Ale pod uwagę biorąc fakt, że mrzyk jest tak mało znanym i spotykanym u nas owadem, że prawdopodobieństwo, że akurat nas sobie znowu upatrzył jako potencjalnych żywicieli wydaje się być bardzo małe.

 

Musi być też jakiś cykl - z jaja w larwę, z larwy w chrząszcza, który może ponownie złożyć jaja. Może regularne sprzątanie i wybijanie larw pozwoli na przerwanie cyklu? Mam na myśli nie dopuszczenie wszystkich larw to etapu bycia dorosłym, składającym jaja, chrząszczem. Swoją drogą, czy dorosły chrząszcz potrzebuje partnera do dalszego rozmnażania, czy wystarczy mu nektar kwiatowy?

 

Dalej zadajemy sobie pytanie - dlaczego znowu my? Po tylu przejściach z robalami, koszmar wydaje się nie mieć końca. Dotychczasowe walki z robakami kosztowały nas już naprawdę sporo finansowo (powywalane rzeczy i meble) i mentalnie. Szczególnie żona ciężko przeżywa tą sytuację. Argument o nauczeniu się z nimi żyć do niej nie przemawia. W pierwszym domu w Anglii mieliśmy ich naprawdę dużo, więc wcale nie są aż takie nieszkodliwe i nieuciążliwe.

Za kilka dni znów jedziemy na parę m-cy, więc poza dosłownym "wylizaniem" mieszkania, zastosujemy jednak jakąs chemię. Nas tu nie będzie, a przed przed naszym ponownym przyjazdem, teściowa przewietrzy i umyje mieszkanie...


W temacie:jak walczyć z mrzykiem?

24 października 2014 - 23:30

No to mnie Aneto nie pocieszyłaś...

Fakt, larwy mrzyka nie naprzykrzają się specjalnie, ale lepiej nie pozwalać na ich rozwój. Miałem to świństwo już w dwóch domach w Anglii i teraz się pojawiły w Polsce, więc trudno się pogodzić z tym, że tak ciężko się od nich uwolnić mimo tak rzetelnych starań. Moja żona jest bliska załamania nerwowego.Nie chodzi nawet o szkodliwość larw mrzyka, ale o sam fakt, że znów toczymy batalie z robalami.

Podsumowując krótko naszą smutną historię, to ładnych parę lat temu walczyliśmy z pluskwami, własnymi siłami udało się nam ich zupełnie pozbyć. Była to mordęga, ale udało się. Jednakże ślad na psychice pozostał. Jakiś czas później przeprowadziliśmy się i po upływie ok.roku znalazłem mnóstwo robaków w całym domu, były w łóżkach, podłodze i w całym domu. I znów załamka, ale trzeba było zacząć działać. Jako źe parę sztuk by ko koło łóźka, to załóżyliśmy, ze to znowu pluskwy.

 

dopiero, po pewnym czasie zorientowałem się że to nie pluskwy tylko larwy mrzyka. Postanowiliśmy zmienić dom, ale mimo bardzo rzetelnych starań, larwy znów się pojawił. No i teraz mamy je tutaj, Też jestem wkurzony, ale żona jest bardiziej wrażliwa stąd jej ogromny smutek.

 

Rozmawiałem dziś z kilkona specami od dezynsekcji, jeden powiedział, że pracuje w zawodzie 20 lat i kontakty z mrzykami policzylby na jednej ręce.

Drugi spec nie wiedział o co mi chodzi ale i tak zaproponiwał chemię.Fakt, chemia jest szkodliwa, ale za pare dni wyjezdzamy znowu na pare m-cy wiec może warto to zrobić.

Dziś było znowu dokładne odkurzanie i nie znaleźliśmy ani jednego.







© 2001-2025 terrarium.pl. Serwis wykorzystuje pliki cookies, które są wykorzystywane do emisji spersonalizowanych reklam. Więcej. Korzystając akceptujesz Regulamin.