Witam
Dzisiaj przegoniłam bandę, gównażerii, która dręczyła małą zwinkę. Sądząc na oko - jak ją pakowałam do dużego słoja- nic jej nie było, prócz utraty ogona i utykania, jednak weterynarz, do którego zwykle znosimy (czyli ludzie ode mnie ze wsi) takie gadziny, wyjechał na ok. dwa tygodnie, więc nawet nie mam jak jej przebadać. Pasikoniki i inne takie robalstwa podjada.
Jednak nie chciałabym jej wypuszczać, nie mając pewności czy wszystko jest w porządku. Nie chcę jej też trzymać w słoiku- duży, bo duży (ok. 15l.) jednak okrągły i może zwierzę zgłupieć. Nie chcę też jednak wydawać kupy kasy na terrarium, nikt ze znajomych też nie ma do pożyczenia. Czy mam jakieś inne wyjście z sytuacji? Nie wiem / akwarium z przewiewem/ plexi z dziurami/ cokolwiek, czy też zostawić ją w tym słoiku.
Chciałabym również wiedzieć czy potrzebuje jakiejś lampki, nie wiem, może jej zimno jest czy coś. Są jakieś objawy stresu, na które powinnam zwracać uwagę?
W sumie nie mam pomysłu, o co jeszcze zapytać, więc wszelkie podpowiedzi mile widziane. Jesli ktoś wstydzi/boi się publicznie można jak najbardziej na PW, chodzi mi o dobro gadziny.
Proszę również byście sobie darowali teksty typu 'wypuść ją, jest pod ochroną'- doskonale wiem ze jest pod ochroną, jednak póki nie dowiem się więcej o jej stanie zdrowia, nie mam zamiaru jej wypuszczać a potem myśleć 'zdechła za rogiem czy nie'. Wolę się upewnić ze od początku pyszczka do końca ogonka jest zdrowa, i dopiero wtedy dać jej wolność, i mam nadziej ze rozumiecie, o co mi chodzi.
Pozdrawiam
Methab


Znajdź zawartość
Kobieta
