Witam
Proszę o porady z "doświadczeń własnych" jak dopuszczacie do siebie parki imago, tak żeby "randka zakończyła się sukcesem".
Dodam tylko, że pytanie wynika z mojej wczorajszej, pierwszej próby skojarzenia pary Sp.Gastrica.
Krótka relacja:
Samica (tydzień po wylince Imago)- od 2 dni karmiona "do pełna" tak aż była pękata. Tuż przed dołożeniem samca do terrarium dodatkowo świerszczyk... Samiec nakarmiony żeby też nie przejawiał jakiejś agresji. (Samce miałem dwa jeden ok. 3 tyg. po Imago drugi 2)
Pierwszy samiec (starszy) po wejściu do terrarium został zlokalizowany w ciągu około 10 sekund...
Sceny z "Obcy 8 pasażer Nostromo" to pikuś w porównaniu z atakiem jaki wykonała wybranka na oblubieńca. Rzucała nim jak szmatą, a egzekucje zaczeła od obcięcia mu chwytaków gdy już zrobiłą mu trzymanie połączone z duszeniem w parterze...
Mimo że była nażarta tak iż wyglądałą jak baryłka to potencjalnego oblubieńca... też wtrząchneła... godzinę go żuła. Zostały tylko skrzydełka. Była tak pełna, że miała problemy z wchodzeniem na gałęzie / sufit terrarium (odwłok ją przeciążał).
Stwierdziłem, że jak taka pełna to może podrzucę francy kolejnego kawalera to już go nie zmieści...
Samczyk przetrwał około 3 minut łażąc po terrarium i patrząc na pannę modą... Nadzieja rosła we mnie z minuty na minute...
W pewnym momencie kawaler zaczął machać skrzydłami, a odwłok wyginać mu się dziwnie jakby jakiś magnes ciągnął go do samicy. Wyglądało to na tyle śmiesznie, że w pewnym momencie miałem wrażenie iż w kuperku ma jakiegoś pasożyta, który przejął nad nim kontrolę, bo cały zadek odwijał się do Pani, a on z trudem trzymał się gałązki łapkami.
W końcu się poddał hormonom (emocjom... miłości) i... puścił się. A dokładnie podleciał nawet kilka centymetrów lądując jej na plecach.
O ślepa naturo i zaślepiona miłości, wylądował jakby to powiedzieć... eee nawiązując do sytuacji i kamasutry, prawie w pozycji 69 tzn. usiadł na jej plecach, a jakże, ale tam gdzie powinien wylądować jego odwłok wylądowała głowa...
O zapasach jakie się potem rozpoczęły długo by pisać... Tym razem narzeczona była również ewidentnie zainteresowana, rozkładała skrzydełka, udostępniała swe ciało, otwarta na propozycje. Nawyrażniej Kawaler Nr 2 wpadł jej w oko i ani przez moment nie podjeła próby konsupcji czy choćby zwykłego prozaicznego mordu.
Jednak walka o usadowienie się wyglądałą jak zawody MMA. Walali się po podłodze, gałązkach, spleceni jak dwa kłębki nóżek i skrzydełek tak że bałem się iż zarówno on jak i ona nie wyjdzie z tego cało. Na moich oczach zrobili z 5 takich podejść... Jednak żadne nie wyglądało na "skuteczne".
W końcu kolo północy z odrobiną lęku postanowiłem zostawić ich sam na sam.
Rano... w terrarium obie modliszki.
Całe. Spokojne.
Każda w innym kącie Terra.
Wyciągnąłem samca i powiem tak.... Dalej jestem w ciemniej du@#.... bo nie wiem udało się czy nie. Chyba spróbuje dziś jeszcze raz...
Drugiego dopuszczenia jednak się obawiam... bo więcej samców nie mam. Stąd też mój wątek zanim nagram im kolejną randkę wolałbym poznać "metody" sprawdzone u innych forumowiczów.