Stało się. Kolejny pomór wśród straszyków australijskich. Miałem nadzieję, że tym razem uda mi się utrzymać dłużej owady, ale nie udało się. I oczywiście nadal nie wiem, co jest przyczyną tych masowych zgonów. No właśnie, masowych, bo gdy już dochodzi do tego typu sytuacji, to nie dotyczy ona jednego owada, tylko kilku.
Straszyki australijskie trzymam od kwietnia. Na początku miałem sześć osobników, z czego cztery zdechły w odstępie kilku dni po jakichś dwóch miesiącach. Nie wszystkie były imago. Dokupiłem nowe egzemplarze z tego samego źródła i również po jakichś dwóch miesiącach sytuacja się powtórzyła.
1. W obu przypadkach do zgonów doszło po tym, jak robiłem generalny porządek w terrariun, tj. przekładałem owady do innych pojemników, a w tym czasie wymieniałem podłoże. Po kilku dniach od tych czynności owady zaczynały zdychać. Brałem pod uwagę stres jako możliwą przyczynę śmierci, niemniej muszę zauważyć, że między jednym generalnym sprzątaniem a drugim miałem jeszcze jedno, po którym żaden ze straszyków nie padł.
2. Często mówi się o słabych genach tego gatunku, ale chyba geny nie umawiają się między poszczególnymi egzemplarzami, kiedy wspólnie doprawdzić straszyki do zgonu, innymi słowy "masowość" wskazuje na inne przyczyny.
3. Pożywienie zawsze pochodzi z tego samego źródła. Obrzeża lasu, z dala od drogi. To głównie języna, w wakacje podawałem też liście dębu, które straszyki chętnie jadły. Ostatni raz podałem je jednak jakiś miesiąc temu, od tamtego czasu tylko pierwsza z wymienionych roślin wędrowała do terrarium. Liście podaję razem z pędami, tak żeby można je było umieścić między gałązkami znajdującymi się w terrarium. Świeże liście co dwa dni (czasami co trzy), zeschnięte wyjmuję. Liści jest sporo, straszyki nigdy wszystkiego nie zjadają.
4. Na dnie leży torf, po sprzątaniu – z innego źródła, ale zakupiony również.
5. Temperatura raczej pokojowa, może gdzieś w okolicach sufitu terrarium jest nieznacznie cieplej, bo świecę lampką, ale ze słabą żarówką.
6. Zraszam raz na dzień, czasami bywa, że pominę jakiś dzień. Głównie robię to pod wieczór, wydaje mi się, że obficie. Biorę pod uwagę możliwość, że to jednak za mało dla straszyków australijskich.
Nic mi nie przychodzi do głowy, nie wiem, jaka może być przyczyna. Wiadomość tę stworzyłem zresztą nie tylko po to, żeby tę przyczynę znaleźć, wiem, że to trudne. Może jacyś doświadczeni hodowcy straszyków australijskich, tacy, którym owady te nie zdychają tak często, a już na pewno nie masowo, powiedzą, jak często zraszają terrarium i w jakich dawkach, w jaki sposób podają pokarm (i co to jest), czy płuczą pod bieżącą wodą, czy mają jakąś ziemię na dnie czy ręczniki itd.
Wiem, że tematy takie powstawały, ale te starsze są zamknięte, często zresztą dotyczy to maluchów, tymczasem u mnie chodzi o starsze osobniki. Zastanawiam się, czy jest sens, żebym dokupował nowe...