Witam, mam ogromny problem z Agama Brodata, w sumie od ponad pol roku chodze z nia po weterynarzach, a bidula wyglada coraz gorzej i nie wiem juz co mam robic.
Wszystko zaczelo sie wczesna jesienia kiedy agama zaczela skladac pierwsze jaja. Najpierw zlozyla jedno, jakies niedorobione, a reszty nie. konsultowalam sie z weterynarzem i kazal cierpliwie czekac na reszte jaj twierdzac, ze tak bywa. poczekalam jeszcze troche i rzeczywiscie po tygodniu zaczela skladac reszte jaj, niestety wypchnela przy tym macice. Bardzo delikatnie oczyscilam ja z torfu i zabezpieczylam przed brudzenie i zabralam ja do weterynarz (innego, poniewaz uznalam, ze poprzedni zle mi doradzil). ten weterynarz oczywiscie mnie opieprzyl, ze nie przyszlam po pierwszym jaju po srodki na skurcze, zeby wywolac "porod", wypchnal z niej jeszcze trzy jaj, wepchnal macice, wlal jej tam jakies plyny, dal zastrzyki i kazal sie modlic, zeby to przezyla. przez tydzien dzien w dzien chodzilam z nia jeszcze do weterynarza na zastrzyki, pozbierala sie, zaczela jesc i robic kupke i wszystko wygladalo juz ok. niestety nie zdazyla wrocic do poprzedniej wagi i mimo licznych prob odwiedzenia jej od zimowania, zapadla w sen, wiec obnizylam jej temperature i czekalam az wstanie. w miedzy czasie zakupujac pokarm dla innych gadzin, radzilam sie w sklepie terrarystycznym (maja tamduzo agam) czy na pewno ma tyle spac i czy wszystko jest ok, zapewniali mnie, ze tak. Po 3 miesiacach zaczelam sie juz denerwowac i staralm sie budzic agame, podnioslam temperature, ale ze nie chciala dalej wstac ze strzykawki podawalam jej wode z rozpuszczonym wapnem i witaminami (byla chuda i balam sie znacznego oslabienia) w koncu wstala i zaczela sama jesc, ale bardzo malo. na poczatku myslalam, ze moze musi sie "rozkrecic", ale agamka jadla coraz mniej i w koncu zupelnie przestala. w tym okresie dostalam do przechowania dwie mlode, zywiolowe agamki i siedzialy wszystkie razem, wiec stwierdzilam, ze moze to przez nie nie chce jesc, dobiero wstala oslabiona a tu jakies maluchy robia zamieszanie. Odseparowalam ja wiec od reszty i czekalam na poprawe, ale agamce sie nie poprawialo i z dnia na dzien robila sie coraz chudsza. Znowu zabralam ja do weterynarza, stwierdzil, ze bylo to spowodowane zlym zimowaniem (ze generalnie w ogole nie powinna zimowac a jak juz sie uparla to powinnam ja trzymac w 3-5C, ja utrzymywalam kilkanascie tak jak mi radzono) oraz stresem zwiazanym z nowymi towarzyszami. dostala zastrzyki i jakby dalej nie chciala jesc to kazal karmic ja na sile (molami lub macznikami swiezo po wylince), ze nie chciala jesc to tak robila, po tygodniu poszlam z nia znowu do weterynarza, znowu dostala zastrzyki na wzmocnienie i dalej karmienie na sile. zauwazylam, ze jaszczura w ogole przestala trawic pokarm, kupa to mole w calosci zlepione tylko jakims brazowawym szpikiem. Oczywiscie ide znowu do weterynarza, zastanawiam sie czy tej pseudo kupy nie zawiezc do analizy - wczesniej nie bylo takiej mozliwosci bo jak nie jadla to i kup nie robila. Brakuje mi juz po prostu pomyslow co jeszcze moge zrobic, agamka z dnia na dzien jest coraz chudsza, serce mi sie kraja jak na nia patrze, weterynarz wydaje mi sie dobry, jest tez weterynarzem w zoo, chcialam sie poradzic innego ale trafilam na takiego konowala co chcial jej mierzyc temperature.
bardzo prosze o pomoc!! dobra rade. dodam jeszcze, ze jaszczura jest caly czas jasniutka, no moze poza momentem wmuszania jedzenia.