No niestety to się nazywa nieodpowiedzialność. Przeczytałam tu na forum że najlepiej wlać trochę wody. Nie wiedziałam ile wiec dałam troszkę więc na pewno sucho nie ma. Wczoraj jeszcze widziałam że się ruszała i próbowała się wyswobodzić ale dzisiaj nie widziałam żeby się próbowała dalej wyswobodzić aczkolwiek rusza się jeszcze. Oprócz dania jej wody nie ruszam jej bo nie wiem co robić.
Staram się nie panikować ale z myślą, że mój partner wróci za parę godzin z pracy i ją dobije nie jest tak łatwo nie panikować. Chociaż to jego ptasznik i może robić z nią co chce jednak według mnie jest istotą żywą i wolałabym jej pomóc niż zabijać.
wyciągłam ją na wilgotny ręcznik papierowy i teraz nie wiem za co się wziąć... z tego co widzę to dwie lewe kończyny ma wolne i trzy prawe reszta w wylince, kły czy nie wiem jak inaczej się to nazywa ma całe nie połamane. staram się delikatnie wacikiem wilgotnym ściągać ale siedzi mocno. do tego problem jest ten że jestem kobietą i niestety każdy jej ruch doprowadza mnie do stanu przedzawałowego :/