Skocz do zawartości

Wesprzyj serwis, wyłącz reklamy  
1 raz na nowej odsłonie? | Problemy z zalogowaniem?


adiafora_est

Użytkownik od 27 cze 2012
W tej chwili Niedostępny
Ostatnio aktywny cze 27 2012 21:20

Moje tematy

Wstrzymywanie moczu - śmiertelnie groźne!

27 czerwca 2012 - 20:07

Chcę opisać tę sytuację, by ktoś w przyszłości wiedział co robić, gdy się być może z taką zetknie.

Mój jeżyk miał już 2 lata i niestety musiał odbyć podróż z jednej części Polski do drugiej - 8h jazdy autobusem. Takie rzeczy znosił już wcześniej, standardowo fukając, zamykając się i stresując, zwykł wówczas często wypróżniać a nawet wymiotować. Aby mu jakoś trudy podróży wynagrodzić, zawsze dostawał potem tłustego drewnojada i zapominał o sprawie.

Tym razem jeż zaczął wykonywać ruchy konwulsyjne, jakby musiał się wypróżnić lub jakby desperacko potrzebował partnerki. Po podróży, która była najbardziej roztrzęsioną ze wszystkich jakie przyszło mu odbyć, dostał swoją karmę i wodę, i przyswoił je sobie normalnie. Trochę pobiegał na kołowrotku, dużo czasu spędzał w domku i uznaliśmy, że jego markotność to efekt długiej i trudnej podróży. Alarmujący był rozmiar jeżowego penisa - w stanie permanentnego naprężenia. Uznaliśmy, że u jeża obudził się instynkt rozrodczy i już mieliśmy szukać mu partnerki, gdy nieoczekiwanie jeż dziś zdechł.

Od podróży minęły 4 dni. Jeżyk przez cały ten czas nie oddawał moczu i uważamy, że doszło do zatrucia organizmu lub że pęcherz moczowy jeżyka pękł. Ponieważ jeżykowy stolec pojawiał się regularnie, nie zwróciliśmy uwagi, że jeż nie sika. Nabrzmiały penis uważaliśmy za syndrom podniecenia. Nie będzie sekcji zwłok, ale w głowę zachodzimy, co w ciągu zaledwie 4 dni, podczas transportu lub przed nim, mogło doprowadzić jeżyka do takiego stanu?

Rozważaliśmy kamienie nerkowe, lecz podczas kąpieli tuż przed podróżą nic w jego brzuszku nie wyczuliśmy. Nie przeziębił się także, w autobusie było ciepło. Nie nastąpiła żadna zmiana w jego diecie.

Jeżyk chował się perfekcyjnie przez ostatnie dwa lata, a przez ostatnie pół roku, mimo iż nie miałam z nim bezpośredniego kontaktu, wiem, że nie był zaniedbywany; był w tym czasie bardzo rzadko wyjmowany ze swojego kartonu (to był duży karton z kołowrotkiem, domkiem i mnóstwem miejsca, więc na brak ruchu nie mógł narzekać), ale nie wykazywał oznak chorobowych.

Jeśli macie jakieś pomysły, jakieś podejrzenia, proszę napiszcie, co mogłoby, według Was, doprowadzić do tego stanu.






© 2001-2025 terrarium.pl. Serwis wykorzystuje pliki cookies, które są wykorzystywane do emisji spersonalizowanych reklam. Więcej. Korzystając akceptujesz Regulamin.