Miałem malutkiego gekona, rozpoznanego jako wachlarzopalczyka. Miał terrarium, dostawał świerszcze, źle mu chyba nie było.
W maju zwiał przez niedomkniętą siatkę. Myk i tyle go widzieli. Byłem pewien, że skorzystał z ciągle otwieranego latem okna i balkonu.
Tymczasem kogo ja widzę dziś gmerając miarką za regałem? Gekona! Wychudzonego, powolnego, ale żywego! Teraz siedzi w swoim terra, schowawszy się za kamyk, pewnie obrażony za ponowne wpakowanie do mamra.
Po pierwsze, OMFG, jakie toto żywotne! Przesiedział ponad 3 miesiące za szafą i łóżkiem, mieszkanie jest suche, więc wilgoci ze ściany to nie miał dużo do zlizania, o pająkach do jedzenia to nawet nie wspomnę, bo prawie ich nie ma... Musiał, skurczybyk, przehibernować ten czas, innej szansy nie widzę.
Po drugie, choć raczej ważniejsze: jak go teraz najlepiej doprowadzić do formy? Na razie dostał posłodzonej wody z wmieszaną posypką witaminową, owszem, polizał sporo tego, ale na mącznika nie zwrócił wielkiej uwagi. (Mącznik, spryciarz, też tajemniczo zmartwychwstały gdzieś z zakamarka terra - ot, wypełzł, jakby nigdy nic.)
Sinus
Użytkownik od 25 sie 2011W tej chwili Niedostępny
Ostatnio aktywny sie 23 2012 17:47