bylem ze swoim brodaczem w ASie... mega padaka. agama duziła sie, nie mogla oddychac, dzwonilem jadac do nich ze mam alarmowa syt. pani stwierdzila ze przyjade i wchodze do gabinetu tymczasem... stalem pod pokojem dobre 30 minut bo pan doktor konczyl rozmowe (w drzwiach) z pania z pieskiem po przycinaniu pazowkow... MASSSSSSSSSSAAAAAAAAAKKKKKKKKKKKKRRRRRRRRRRRRAAAAAAAAAA...........!!!
nigdy wiecej tam nie pojade, nawet na szczepienia psa kota rybek!
finalnie mojej agrafki nie ma juz znami - pan doktor nie potrafil zdiagnozowac zgonu a okazalo sie... ze to toksyny wystarczylo zrobic zastrzyk rozkurczowy by nadal zyla.
tak podsumowuje lecznice AS!
sebaka
Użytkownik od 26 mar 2011W tej chwili Niedostępny
Ostatnio aktywny lip 17 2011 21:59