Oczywiście masz racje że jakby kotek był ubezpieczony to nic nie zapłacisz, aczkolwiek w Polsce troche inaczej wg. mnie specjaliści lepsi i tańsi. Ale to nie jest temat o kotku, wybaczcie ze tak dlugo nie odpisywałem, ale czekałem na kał węża który wyszedł dopiero wraz z wylinką... tak więc zapakowałem stolec do pojemnika na mocz, zmaknąłem i zacząłem wydzwaniać... 3 pseudo kliniki (veterinary clinic) w mojej najbliższej okolicy odmówiły mi badania kału kiedy tylko dowiedziały sie o tym że to gad, tak więc już taki dość mocno zdenerwowany zapytałem jedną z tych pań czy nie wie gdzie to można zrobić jak najbliżej a ona do mnie że pod londynem... Tak więc zrobiłęm sobie wycieczkeSytuacja z kotkiem wydaje sie jasna, nic im nie moge zarzucic. Gdyby kotek byl ubezpieczony, nic by to nie kosztowalo. Za konsultacje panie kolego zaplacisz wtedy, jak wezmiesz gada pod pache, zaniesiesz do kliniki, i lekarz obejrzy bestie oraz troche sobie porozmawiacie. Zapytac czy wykonuja konkretna usluge mozesz w recepcji, i nikt za to nie zarzada pieniedzy.

PS chciałem go nakarmić po wylince, hehe znów to samo

PS2 jeden z kolegów zaproponował wymaz z kloaki, czy nadal jest potrzeba robienia takiego badania, skoro w kale nie wykryto niczego?