Sezon minął a legwan z dnia na dzień odzyskał poprzedni apetyt. Wszelkie zabiegi pewnie trochę go podtrzymały przy masie, ale już widać było przymarszczoną skórę po bokach brzucha, nasada ogona i tylne nogi nie były już tak grube, generalnie cały taki wątły się wydawał.
Tydzień temu zupełnie zrzucił kolor pomarańczowy i od razu, bez żadnego okresu przejściowego, przyzwyczajania czy innych ceregieli zszedł rano wyczyścić do dna michę jedzenia. Dziś wyjada wszystko, bez najmniejszego wyjątku, zaraz po wielkiej kupie wpakowanej do kociej kuwety Nie zwraca uwagi na witaminy na liściach, wapń, czy znienawidzoną wcześniej miętę. Najchętniej chwyta za solidne kawałki dyni, ogórka czy pora - chyba sam pragnie szybkiego powrotu do formy.
Moje wnioski są takie: sezon godowy jest ciężki, ale trzeba go przeczekać i zaakceptować naturalne zachowania. Siłą nie zmusimy go do jedzenia żadnym sposobem.
Gustaw wrócił! Z ukruszonym kolcem na grzbiecie i z kompletnie "zdjętymi" nosowymi, ale wrócił!
Ale jest jedna rzecz, która z Hugonka robi morderczą bestię - ręcznik na mojej głowie !
U mnie dokładnie to samo!!
Myślałam, że to tylko jego wymysł... w końcu mieszkamy w kraju arabskim a oni ze zwierzętami obchodzą się tak sobie
@ Jaguś, dzięki, fajnie wiedzieć, że mu to nie przejdzie i zwyczajnie muszę się pilnować