



( po kliknięciu na zdjęcie zobaczycie je w większym rozmiarze)
pierwsze zdjęcie to zdjęcie oka w gorszym stanie , gekon nie chce go w ogóle otwierać, cudem udało mi się je zrobić. Wygląda na takie jakby przymglone. Te dwa poniżej to są zdjęcia oka w lepszym stanie, jest ono otwarte prawie cały czas tyle że gekon oblizuje je chcąc pewnie zlizać tą rope. Probowalam stosować krople przepisane przez weterynarza ale to nie pomaga bo gekon broni się nie chcąc otwierać oczu. Pobyt w szpitalu z zastrzykami też nic nie pomógł. Wterynarz powiedział, że to nic bardzo groźnego i da się wyleczyć antybiotykiem. Ale jak widać to nie przyniosło zadnego efektu. Ja mam wrazenie jakby była uszkodzona jakaś błona w tym oku. Drugą sprawą jest to, że lekarz stwierdził białe naloty w środku na szczęce - podobno jest to objaw nie wydolności nerek spowodowany wiekiem gekona. Kazano mi robić mu kąpiele z Sodiazotu dla gołąbi przez 3 tygodnie. Jednak wstrzymałam się z tym ponieważ po pobycie w szpitalu gekon miał ranke widoczną na zdjęciu 1-wszym a już w szpitalu przechodził te kąpiele... czy to możliwe że Sodiazot mu wyzarł łuski?
A co do lampy to była to jakaś lampa dla żółwi bardzo mocna, prosiłam zeby dali taką samą jak miałam pokazałam nawet tą starą, jakoś nie spojzalam na numery, ufając że niczym się nie roznią. Czuję się teraz winna ze moje zwierze cierpi. Bardzo prosze o pomoc !
Macie moze jakiś kontakt do dobrego weterynarza w warszawie który mógłby obejzec mojego gekona? Gekon przebywał wcześniej w szpitalu w zoo warszawskim.
Pozdrawam