Jak często ją karmisz i w jakich ilościach? Może po prostu jest przekarmiona? Jaką ma temperaturę wody?
Żółwicę karmię dwa do trzech razy w tygodniu (przeważnie dwa razy), zdarza się, że tylko raz, czyli właściwie wtedy kiedy "prosi" o jedzenie.
W ilościach nie było nigdy zmiany. Jak na obecną dietę jest to ilość odpowiadająca sześciu, siedmiu ok. 6cm stynkom i pięciu, sześciu 2-3cm krewetkom. Żółw czasami nie dojadał wszystkiego; jadł tyle ile chciał.
Temperatury wody pilnuję. Waha się ona średnio w granicach od 23-24C w zimie do 28C (rzadko 29C) w lecie. Jest to temperatura po pzreciwnej stronie grzałki (ta jest z termostatem nastawianym na 25C w zimie i na 26C w lecie).
Opisz jaką ma temperaturę wody i powietrza? Jakich jest rozmiarów i ile waży? Czy to napewno samica? Czy składała już jaja?
Temperaturę powietrza ciężko mi określić (nie mam termometru który by to mierzył), ale jest ona w ciągu roku stabilniejsza niż temperatura w pokoju (średnio 25C).
W każdym razie nie wydaje mi się, żeby różnica pomiędzy temperaturą wody i powietrza była na tyle duża, żeby wywołać u żółwia jakieś przeziębienie.
Żółwica ponad pół roku temu ważyła niecałe 0,9 kg; długość karapaksu to ok. 15-16cm.
Co do płci, to właśnie o to pytałem się na forum w pierwszym swoim poście

Wyszło że mam samicę. Pytając się o to miałem też na myśli kwestie zaparcia jaj (tych nigdy nie składała, a niestety warunków do tego nie jestem jej w stanie na obecną chwilę zapewnić). Gdy przeczytałem jak można wybadać (dotykowo) czy żółwica "nosi" jaja, i takich oględzin dokonałem, z racji mojej małej wiedzy na ten temat wolałem skonsultować to z kimś kto się na tym zna; między innymi w czasie styczniowej wizyty weterynaryjnej weterynarz "zasądowała" kloakę żółwicy i żadnych jaj nie stwierdziła.
Dieta, którą podajesz jest bardzo uboga, powinieneś ją urozmaicić. Pozatym co to są witaminy dla żółwi? Czy żółw poza tym, że mniej je i więcej się wygrzewa wykazuje jajkieś inne chorobowe objawy?
Jeśli chodzi o ubogości diety, to jestem tego świadomy; robię co mogę by ją urozmaicić, ale żółwica i tak wybrzydza (sukcesem jest jak zjadła kiedyś, chyba tylko z ciekawości, truskawkę i czereśnię (obie szt.1), i na tym się jej chęci skończyły).
Przyznam się bez bicia, że to co jej teraz głównie podaję jest i tak znacznie leprze niż to co kiedyś jej podawałem (miałem małą wiedzę, a później "przeklętą broszurkę" która utwierdziła mnie, że do końca źle jej nie karmię).
"Witamin dla żółwia" to może zbyt ogólnikowo. Były to witaminy Hagen (zdaje się dla gadów ogólnie). Teraz mam na stanie trochę inne witaminy dla gadów, ale ciężko się je podaje ze względu na ich "tłustość" (jak dobrze kojażę to któraś z witamin musi być w takim "środowisku" trzymana).
Co do innych objawów chorobowych, to nic nie zauważyłem. W ostatnim okresie żółwicy w ciągu może dwóch dni "świstnęło" sie ze trzy razy i to chyba tyle.
Była jeszcze kwestia 2mm białej plamy na karapaksie, ale jak byłem u weterynarz w styczniu, to po posmarowaniu jej (plamy) czymś, weterynarz powiedziała, że jak się zacznie powiększać to mam przyjść z żółwiem na wizytę. Plama nie powiększała się, tylko zmieniła się tak jak by w skórę. Gdy przy czyszczeniu żółwia usunąłem ten "obszar", to pod spodem ukazała się twarda, wgłebiona powieżchnia. Całą tą sprawę potraktowałem więc jako resztki mięknienia pancerza (niestety kiedyś doprowadziłem żółwicę do niedoboru witamin). Teraz zółwica ma wszędzie twardy pancerz i żadnych nowych zmian chorodotwórczych.
W sierpniu zeszłego roku w akwarum zaczęły mi się pojawiać na szybach milimetrowe, białe robaczki. Po konsultacji z weterynarz żółw został odrobacziony i robaczki nie pojawiły się więcej.
Jakie masz podłoże w akwarium? Czy w części wodnej nie ma zbyt drobnych kamieni/piasku, którymi żółw mógłby się przytkać?
Na szczęście i niestety żadnego piasku ani żwirku w akwarium nie mam. Piasek był "trzy akwaria temu", przez pierwsze miesiące jak kupiłem żółwia. Później był żwirek, ale od kiedy mam ostatnie akwarium, dno jest puste. Niestety przy jakim kolwiek skomplikowanym podłożu w tym akwarium nie był bym w stanie zapanować nad czystością, a i tak mam z tym problem i muszę co tydzień, dwa, nieznacznie czyścić wnętrze. Szczególnie przy cieplejszych okresach pojawiają się częściej osady glonów i chyba brunatnic (nie dam głowy; w każdym razie takie ciemno rude).
Próbowałem natleniania, ale nie pomogło. Jeden z weterynarzy, do którego normalnie chodziłem (nie ten styczniowy ale też pani weterynarz

Miał bym jeszcze takie dwa pytania uboczne:
1.czy kostki wapna można cały czas w akwarium umnieszczać, czy też trzeba czasami robić krótką przerwę?
2. słyszałem, że jarzyny podawane ludziom (hm...) można oczyszczać z pasożytów mocząc je przez chwilę w słonej wodzie; czy mogę tak oczyszczać rośliny, które przynoszę ze sklepu dla żówia? (osobiście taka metoda mi się nie podoba)
Pozdrawiam.