Turucie nie są groźne. Owszem gyzą, ale na tym kończy się ich arsenał broni.
Złapać je można w łatwy sposób: pułapka ze słoika, z deseczką, która zagrodzi owadowi przejście w jego korytarzyku. Po napotkaniu przeszkody turkuć podąża w górę, po listewce, po czym wpada do umieszczonego w ziemi słoika. Ponoć widuje się potem słoje pełne turkuci...
Zatem, jeśli NIE MA przepisu zakazującego hodowli owego grzechotnika - dlaczego nie mogę go sobie kupić w sklepie zoologicznym?? Na giełdzie, gdziekolwiek? Czy może po prostu sprzedawcy się boją i nie mają zamiaru zagłębiać w aspekty prawa...
"Ale to tylko słuchy. " Przeczytaj mój pierwszy post. Jest i ustawa i rozporządzenie o tym mówiące.
Jeszcze jest możliwość, że owego grzechotnika chroni przed kupnem i sprzedażą CITES czyli Konwencja Waszyngtońska:
Konwencja o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem, zwana także Konwencją Waszyngtońską lub w skrócie CITES. Celem Konwencji jest ochrona dziko występujących populacji zwierząt i roślin gatunków zagrożonych wyginięciem poprzez kontrolę i ograniczanie międzynarodowego handlu tymi zwierzętami i roślinami, rozpoznawalnymi ich częściami i produktami pochodnymi.