zolwi

Podejrzewam, że ten topic już był, więc z góry przepraszam za kłopot, ale mam dostęp do neta tylko z cafee i dużo do zrobienia.


W niedziele jade na wakacje nad morze. 12 dni. Kłopot z podopiecznymi. Normalnie opiekowali się nimi dziadkowie, ale w tym roku nie mogą (kłopoty ze zdrowiem).
Jak wygląda sprawa żółwi nad morzem(parka stepowców)?
Kiedyś, kiedy taka wiedza była mi zbędna, obiło mi się o uszy, że wakacje nad morzem mogą być śmiertelne (chodziło o coś z powietrzem), czy ktoś wie coś o tym? Będę wdzięczny za każdą informacje na temat podruży i samych wakacji nad morzem dla żółwi.

Na razie czekam na remont balkonu, ale potem 1/2 zamieni się w trawnik bez wyjścia (na czas lata). Słoneczko dogrzeje, zrobię "strumyczek", jakiś mini skalniaczek.
Mam tylko jeden problem. W poprzednich latach na działce czasem żółwikom było za ciepło. Biegały nad aktywne, wręcz oszołomione (chłodziłem wodą i brałem do domu w chłodny kąt).
Jak zapewnić chłodne miejsce na balkonie od południowej strony?
Obawiam się przegrzania. Już dziś ( a przecież nie jest jeszcze tak ciepło) wpadły w podobny stan gdy za długo zostawiłem je na słońcu. A może to nie od tego (były dość ciepłe, więc wnioskuje przegrzanie)?

Jak w temacie. W jakiej temp. wody kąpiecie żółwie? Ogólnie purtuje mnie problem kąpieli. Może osoby z doświadczeniem opiszą tu przebieg kąpieli ich pupilków?

Moja samica żółwia stepowego ma problem ze skorupom. Od samego początku łuszczą jej się w niektórych miejscach milimetrowej grubości płatki skorupy. Nie znam się na diecie, ale próbowałem różnych sposobów. Ostatnio dostaje wapno
kondycyjne (zakamuflowane-samego nie chce). W innych tematach wyczytałem, że lepsza jest sepia. I tam przeczytałem" odłamać tę twardszą część". Poprosiłem w sklepie o sepię i dostałem coś co wygląda jak ni to gipsowy, ni to kościany "język". Całe jest twarde, czy aby kupiłem dobrą rzecz? O co chodzi?

Ostatnie 2 miesiące moje żółwie spały w pomieszczeniu w którym panowała temp. ok 11 stopni. Trzy tygodnie temu samiczka obudziła się i wyszła z "jaskini" (kartonowej), więc zabrałem ją pod lampę. Trzy dni temu samiec również wyszedł z "jaskini", ale gdy go podniosłem dopiero po minucie otworzył oczy, choć ruszał się dość żwawo, jego również wziąłem pod lampę. Teraz samiec coraz częściej wydaje odgłosy podobne do kichnięcia. Na początku (trzy dni temu) było to sporadyczne, teraz co jakieś 5 minut i dużo głośniej.
Czy on się przeziębił? Chciałem go wziąć do weterynarza, ale na dworze jest poniżej zera! Jak go "zapakować" na ewentualną podroż?