Szczerze mówiąc na początku listopada, w dzień tak paskudny i zimny jak dziś nie spodziewałam się znaleźć ślimaka, szczególnie w miejscu zupełnie pozbawionym zieleni, w samym centrum, podczas zajęć. Niestety jestem bez aparatu więc zdjęć nie będzie.
Ślimak to mały wstężyk, żółty z jednym paskiem. Jeśli spojrzymy na jego muszlę jak na koło, ubytek zajmuje 1/4 jej powierzchni, do tego dochodzi połamany brzeg muszli i liczne pęknięcia. Sam fakt, że to przeżył i zdołał zasklepić świadczy o niesamowitych zdolnościach regeneracyjnych u tych zwierząt. W końcu mając 1/4 wnętrzności na wierzchu mało które zwierzę byłoby do tego zdolne.
Uraz nie jest całkiem świeży, oceniłam go na podstawie elastyczności warstwy pokrywającej ubytek na 1-2 dni. Całą tę warstwę musiałam oderwać, ponieważ pozostały w niej wbite kawałki muszli i piasek, a sama muszla zarastała "na płasko" w stosunku do swojej naturalnej krzywizny. Wszystko to w przyszłości mogłoby hamować wzrost ślimaka, natomiast zwapnienie bezpośrednio na narządach-ich ucisk i śmierć ślimaka. Jak dotąd żaden ze ślimaków, które miały uraz tego typu zagojony na prosto, nie pożył długo.
Tak więc krzywizna muszli została w miejscu ubytku poprawiona 3 fragmentami z muszli wstężyka i ślimaka zaroślowego, a następnie całość zaklejona plastrem. Usunęłam też kawałek muszli wbity prostopadle do środka, który musiał mocno utrudniać mu wychodzenie.
Obecnie ślimak siedzi schowany w muszli, mam nadzieję, że przeżyje
. Charakter urazu moim zdaniem skazywał go na straty, nawet jeśli obudowałby uraz, muszla nie dawała mu dużych szans na przeżycie zimy (trzeba mieć na uwadze fakt, że prawdopodobnie na jej naprawę poświęcił cały zapas wapnia gromadzony do budowy swojej zimowej epifragmy).
Wieczko zamykające otwór muszli u wstężyków jest trochę cieńsze niż u winniczka, przypomina raczej grubą warstwę zestalonego śluzu. Pod nim znajdują się zwykle jeszcze 2 lub nawet 3 " zwykłe" wieczka ze śluzu, oddzielone komorami powietrznymi. W każdym takim wieczku znajduje się mały otwór służący wymianie powietrza; ślimak zimą nie potrzebuje go dużo, ale jednak jest mu ono niezbędne. Myślę, że właśnie z tego wynika orientacja muszli podczas zimowania. Większość ślimaków (winniczków, zaroślowych, wstężyków...) zagrzebując się do zimowania zwraca swoje muszle ujściem ku górze.
Wstężyk, jeśli przeżyje, zostanie ze mną przez zimę. Jego metabolizm już jest spowolniony- ślimak jest mało aktywny, znalazłam go schowanego w muszli. Myślę, że temperatura i pora roku dały mu się we znaki.
W boxie moich wstężyków pojawiło się roztocze, tak jak się tego obawiałam. Niestety jest to prawdopodobnie wina mojego zaniedbania-nie mam czasu im sprzątać codziennie z uwagi na remont. Walka zaczyna się na nowo
Ślimak to mały wstężyk, żółty z jednym paskiem. Jeśli spojrzymy na jego muszlę jak na koło, ubytek zajmuje 1/4 jej powierzchni, do tego dochodzi połamany brzeg muszli i liczne pęknięcia. Sam fakt, że to przeżył i zdołał zasklepić świadczy o niesamowitych zdolnościach regeneracyjnych u tych zwierząt. W końcu mając 1/4 wnętrzności na wierzchu mało które zwierzę byłoby do tego zdolne.
Uraz nie jest całkiem świeży, oceniłam go na podstawie elastyczności warstwy pokrywającej ubytek na 1-2 dni. Całą tę warstwę musiałam oderwać, ponieważ pozostały w niej wbite kawałki muszli i piasek, a sama muszla zarastała "na płasko" w stosunku do swojej naturalnej krzywizny. Wszystko to w przyszłości mogłoby hamować wzrost ślimaka, natomiast zwapnienie bezpośrednio na narządach-ich ucisk i śmierć ślimaka. Jak dotąd żaden ze ślimaków, które miały uraz tego typu zagojony na prosto, nie pożył długo.
Tak więc krzywizna muszli została w miejscu ubytku poprawiona 3 fragmentami z muszli wstężyka i ślimaka zaroślowego, a następnie całość zaklejona plastrem. Usunęłam też kawałek muszli wbity prostopadle do środka, który musiał mocno utrudniać mu wychodzenie.
Obecnie ślimak siedzi schowany w muszli, mam nadzieję, że przeżyje

Wieczko zamykające otwór muszli u wstężyków jest trochę cieńsze niż u winniczka, przypomina raczej grubą warstwę zestalonego śluzu. Pod nim znajdują się zwykle jeszcze 2 lub nawet 3 " zwykłe" wieczka ze śluzu, oddzielone komorami powietrznymi. W każdym takim wieczku znajduje się mały otwór służący wymianie powietrza; ślimak zimą nie potrzebuje go dużo, ale jednak jest mu ono niezbędne. Myślę, że właśnie z tego wynika orientacja muszli podczas zimowania. Większość ślimaków (winniczków, zaroślowych, wstężyków...) zagrzebując się do zimowania zwraca swoje muszle ujściem ku górze.
Wstężyk, jeśli przeżyje, zostanie ze mną przez zimę. Jego metabolizm już jest spowolniony- ślimak jest mało aktywny, znalazłam go schowanego w muszli. Myślę, że temperatura i pora roku dały mu się we znaki.
W boxie moich wstężyków pojawiło się roztocze, tak jak się tego obawiałam. Niestety jest to prawdopodobnie wina mojego zaniedbania-nie mam czasu im sprzątać codziennie z uwagi na remont. Walka zaczyna się na nowo

Dziś zdjęłam plaster, niestety uzupełnienie nie przyjęło się i nie będę nic już przy nim kombinować. Jedynym plusem jest fakt, że ubytek tym razem zabliźnił się na lekko półokrągło za sprawą dodanych fragmentów, przez co jego krzywizna odpowiada bardziej krzywiźnie muszli. Pęknięcia zrosły się dobrze, ułamane brzegi wyrównane.
Ślimak stał się aktywny i zyskał apetyt; zostaje na zimę