Goya jest ze mną już 3 doby i jej szanse na przeżycie rosną, więc myślę, że mogę o niej w miarę spokojnie napisać.
Jej wiek oceniam na 10-14 dni, maść szara pręgowana z białymi znaczeniami (biały brzuszek, skarpetki)
Znaleziona została w częściowo zamurowanym szybie, gdzie przebywała (głośno miaucząc) prawie 3 dni. Ostatecznie dzięki pomocy jednego z mieszkańców udało się tam jakoś dostać, kota zlokalizować oraz wyjąć. W samej dziurze było mnóstwo śmieci i kotek był cały pozlepiany jakąś substancją (klej? fuga?) oraz wydalinami, wobec czego część sierści musiałam jej obciąć.
Przez pierwsze godziny kociak pompowany był wodą z glukozą i było bardzo wątpliwe czy przeżyje, z racji ogólnego odwodnienia i wyczerpania. Obecnie karmiony mlekiem dla kociąt, powoli przybiera na wadze i już otworzył oczy. Wciąż przypomina szkielet obleczony skórą i można dosłownie wyczuć każdą kostkę, ale zmienił kolor z białego na różowy, podściółka też zaczyna się pojawiać. Świeżo po znalezieniu bardzo słabo reagował na dotyk.
Na początku mieliśmy duże problemy z karmieniem jej, ponieważ trudno było znaleźć jakąś 'przejściówkę' dla strzykawki, którą zmieściłaby do pyszczka
Na ten moment zjada do 15ml mleka co 3h (na opakowaniu zalecane jest ~7,5ml więc chyba jest całkiem dobrze) po czym następuje obowiązkowe głaskanie. Aktywność Goi sprowadza się na razie wyłącznie do jedzenia, na które również trzeba ją budzić. W momencie obudzenia staje się obiektem mrucząco-ssącym, po wszystkim śpi dalej.
W opiece nad tak małym ssakiem obowiązkowe są 3 rzeczy: karmienie, głaskanie (masaż) i termofor.
Kiedy Goya trochę podrośnie, czeka nas pierwsza wizyta u weta i odrobaczanie. Zdecydowałam się nie szukać jednak dla niej DT, a odchować do właściwego wieku i od razu znaleźć 'docelowy' dom. Nie mam obecnie warunków pozwalających mi na trzymanie zwierząt innych niż ślimaki. Staram się też ogólnie unikać pozostawiania sobie zebranych zwierząt (stąd prosta droga to kolekcjonerwstwa).
Ostatniego kociaka miałam jesienią, niestety po dość długim leczeniu, z powodu wady wrodzonej(nabytej) uniemożliwiającej funkcjonowanie, został uśpiony.
Z kotką jak dotąd wszystko idzie dobrze, w ostrożnych szacunkach. Jeśli nadal tak pójdzie, będę co jakiś czas pisać o niej. Poniżej zdjęcie (robione telefonem) złapać ją daje się tylko kiedy śpi.
Jej wiek oceniam na 10-14 dni, maść szara pręgowana z białymi znaczeniami (biały brzuszek, skarpetki)

Znaleziona została w częściowo zamurowanym szybie, gdzie przebywała (głośno miaucząc) prawie 3 dni. Ostatecznie dzięki pomocy jednego z mieszkańców udało się tam jakoś dostać, kota zlokalizować oraz wyjąć. W samej dziurze było mnóstwo śmieci i kotek był cały pozlepiany jakąś substancją (klej? fuga?) oraz wydalinami, wobec czego część sierści musiałam jej obciąć.
Przez pierwsze godziny kociak pompowany był wodą z glukozą i było bardzo wątpliwe czy przeżyje, z racji ogólnego odwodnienia i wyczerpania. Obecnie karmiony mlekiem dla kociąt, powoli przybiera na wadze i już otworzył oczy. Wciąż przypomina szkielet obleczony skórą i można dosłownie wyczuć każdą kostkę, ale zmienił kolor z białego na różowy, podściółka też zaczyna się pojawiać. Świeżo po znalezieniu bardzo słabo reagował na dotyk.
Na początku mieliśmy duże problemy z karmieniem jej, ponieważ trudno było znaleźć jakąś 'przejściówkę' dla strzykawki, którą zmieściłaby do pyszczka

Na ten moment zjada do 15ml mleka co 3h (na opakowaniu zalecane jest ~7,5ml więc chyba jest całkiem dobrze) po czym następuje obowiązkowe głaskanie. Aktywność Goi sprowadza się na razie wyłącznie do jedzenia, na które również trzeba ją budzić. W momencie obudzenia staje się obiektem mrucząco-ssącym, po wszystkim śpi dalej.
W opiece nad tak małym ssakiem obowiązkowe są 3 rzeczy: karmienie, głaskanie (masaż) i termofor.

Kiedy Goya trochę podrośnie, czeka nas pierwsza wizyta u weta i odrobaczanie. Zdecydowałam się nie szukać jednak dla niej DT, a odchować do właściwego wieku i od razu znaleźć 'docelowy' dom. Nie mam obecnie warunków pozwalających mi na trzymanie zwierząt innych niż ślimaki. Staram się też ogólnie unikać pozostawiania sobie zebranych zwierząt (stąd prosta droga to kolekcjonerwstwa).
Ostatniego kociaka miałam jesienią, niestety po dość długim leczeniu, z powodu wady wrodzonej(nabytej) uniemożliwiającej funkcjonowanie, został uśpiony.
Z kotką jak dotąd wszystko idzie dobrze, w ostrożnych szacunkach. Jeśli nadal tak pójdzie, będę co jakiś czas pisać o niej. Poniżej zdjęcie (robione telefonem) złapać ją daje się tylko kiedy śpi.
