Dziś trochę o jajkach i wylęgu u hodowanych przeze mnie gatunków krajowych. Inkubacja-jeśli można to tak szumnie nazwać-jaj C.nemoralis jest dziecinnie prosta. Jak wspomniałam wcześniej, używam w tym celu takich pudełeczek:

Jajeczka w środku układam na mokrych chusteczkach (te tutaj zostatniego złożenia, świeżo wykopane):

W przypadku pojemniczków ważna jest wentylacja- te po dendrobenie mają idealną. Za słaba wentylacja sprzyja rozwojowi pleśni lub przegrzaniu jaj w czasie upałów, za dobra z kolei powoduje szybkie przesychanie. Do pojemników zaglądam zwykle raz na 2 dni, w razie potrzeby zwilżam papier. Odpowiednia wilgotność jest bardzo istotna- jajka nie powinny podsiąkać wodą (nie powinien tworzyć się menisk między nimi a chustkami) chusteczka powinna być stale jednakowo wilgotna.
Maluchy trzymam pierwsze dni również w pojemnikach po dendrobenie, jeśli mam jakieś wolne. Następnie wędrują do pojemników spożywczych. Jeśli chodzi o wentylację, najlepiej sprawdza się boczna (ogranicza parowanie); można zarówno zrobić dziurki w ściankach pojemnika, jak i wyciąć całe paski i otwór zakleić nylonową rajstopą (niezbyt estetyczne, ale praktyczne, taki wariant wentylacji sprawdza się też w walce z muszkami owocowymi, ziemiórkami itp.).
Na wyposażeniu pojemnika znajduża się: wilgotne ręczniki papierowe i kawałki sepii. Pokarm rozsypuję bezpośrednio na ręczniki, wymieniam raz dziennie.
Jako pokarm podstawowy stosuję mieszankę pokarmów płatkowych dla ryb Tropical (roślinny&wysokoproteinowy) oraz płatków owsianych z dodatkiem zmielonej sepii/skorupek jaj. Kiedy maluchy podrosną, włączam ogórek, pokarmy zielone i inne podawane dorosłym.
U maluchów poniżej 0,5cm nie stosuję poidełek-mogą utonąć dosłownie w kropli wody, ponieważ zwykle nie są w stanie pokonać napięcia powierzchniowego. Ważne jest, żeby ręczniki miały taki sam poziom wilgotności co chusteczki do inkubacji. Nie zraszam pojemników.
Pierwsze maluchy z ostatniego wylęgu:

I ostatnie podrostki (wstężyki i zaroślarki z przewagą zaroślarek):

Jajeczka w środku układam na mokrych chusteczkach (te tutaj zostatniego złożenia, świeżo wykopane):

W przypadku pojemniczków ważna jest wentylacja- te po dendrobenie mają idealną. Za słaba wentylacja sprzyja rozwojowi pleśni lub przegrzaniu jaj w czasie upałów, za dobra z kolei powoduje szybkie przesychanie. Do pojemników zaglądam zwykle raz na 2 dni, w razie potrzeby zwilżam papier. Odpowiednia wilgotność jest bardzo istotna- jajka nie powinny podsiąkać wodą (nie powinien tworzyć się menisk między nimi a chustkami) chusteczka powinna być stale jednakowo wilgotna.
Maluchy trzymam pierwsze dni również w pojemnikach po dendrobenie, jeśli mam jakieś wolne. Następnie wędrują do pojemników spożywczych. Jeśli chodzi o wentylację, najlepiej sprawdza się boczna (ogranicza parowanie); można zarówno zrobić dziurki w ściankach pojemnika, jak i wyciąć całe paski i otwór zakleić nylonową rajstopą (niezbyt estetyczne, ale praktyczne, taki wariant wentylacji sprawdza się też w walce z muszkami owocowymi, ziemiórkami itp.).
Na wyposażeniu pojemnika znajduża się: wilgotne ręczniki papierowe i kawałki sepii. Pokarm rozsypuję bezpośrednio na ręczniki, wymieniam raz dziennie.
Jako pokarm podstawowy stosuję mieszankę pokarmów płatkowych dla ryb Tropical (roślinny&wysokoproteinowy) oraz płatków owsianych z dodatkiem zmielonej sepii/skorupek jaj. Kiedy maluchy podrosną, włączam ogórek, pokarmy zielone i inne podawane dorosłym.
U maluchów poniżej 0,5cm nie stosuję poidełek-mogą utonąć dosłownie w kropli wody, ponieważ zwykle nie są w stanie pokonać napięcia powierzchniowego. Ważne jest, żeby ręczniki miały taki sam poziom wilgotności co chusteczki do inkubacji. Nie zraszam pojemników.
Pierwsze maluchy z ostatniego wylęgu:

I ostatnie podrostki (wstężyki i zaroślarki z przewagą zaroślarek):
