Witajcie.
Od 4.12.2017 posiadam pierwszego w życiu ślimaka skorupowego. Przyznam szczerze, że należę do osób, które wybierając zwierzę z większej gromady raczej nie szukają najsilniejszego osobnika, tym razem poprosiłam panią sprzedającą aby wybrała mi obojętnie którego. Wszystkie ślimy wydawały mi się zadbane, hodowczyni miała też przedstawicieli innych, większych gatunków, ufam że zwierzęta trzyma w dobrych warunkach. Z dnia na dzień, gdy zaczęłam zapoznawać się ze swoim ślimakiem (Stefan) zaczęłam dostrzegać pęknięcia na muszli. Oczywiście już wcześniej czytałam na ten temat, pęknięcia nie były na tyle poważne aby zagrażały życiu ślima. Myślę, ze powstały na skutek zagęszczenia ślimaków w terrarium. Rozpoczęłam suplementowanie sepią, kąpiele w nagietku. Po ok 3 miesiącach stwierdziłam, że te pęknięcia są jakby na wierzchu muszli. Wygląda to tak jakby rozwarstwiała się ona. Słabym punktem mojego terrarium jest temperatura - ok. 21 °C, zdaję sobie sprawę, że może to znacząco wpływać na kondycję ślimaka i muszli (wolniejszy metabolizm itp.) Pytanie moje jest takie - czy moje przypuszczenia dotyczące warstw w muszli są słuszne? Czy oprócz podniesienia temperatury mogę mu jakoś jeszcze pomóc? Czy jestem w stanie jakoś zewnętrznie go wzmocnić? Smarować muszlę olejem z ryb z omegą? Czy muszla jest w stanie jakoś "tą suplementację" przyjąć? Czy ktoś mógłby mi przybliżyć budowę, skład, strukturę muszli? Nasza dieta składa się z papryki, batatów, snailsmixa, liści rzodkiewki, cukini, okazjonalnie sałaty, ogórka. Stefan nie przepada za owocami. Z góry dzięki za odpowiedź.


Znajdź zawartość
Kobieta
