Odpisuje po dosyć długim czasie ale chciałam poobserwować chorego na " niby grzybice " aksa.
Jestem na 90% pewna że to nie ta sama choroba która zaatakowała już nie żyjącego aksolotla, przedstawie jak to wyglądało u Utusia (nie żyjącego) i jak wygląda u Albi.
(Uther)
Choroba bardzo mocno atakowała jego skrzela oczy i skórę, przemieszczając się jeszcze bardziej w bardzo szybkim tępie. Za każdym razem kiedy aks był wyjmowany aby zmienić mu pojemnik widać było w wodzie full tego " białego czegoś" i białe niteczki skrzeli... Albi fakt ma białe niteczki skrzeli ale one nie wypadają, Z dobrych stron, Zaczynają się robić intensywnie czerwone jak miała kiedyś... Utus, może nie zaobserwowałam tego kiedy żył ale po śmierci już tak, na skrzelach których niteczek nie miał już wogole były taka jakby maź i nie chodzi mi tutaj że aksolotl zaszedł jakąś mazią po śmiertną gdyż zauważyłam to godz. po jego śmierci, Aks bardzo często wynurzał pyszczek aby zabrać powietrze - U Albi brak tego zachowania,- Uther nie ruszał się praktycznie w ogóle w lodowce A Albi non stop cos sie tam rusza...
Albi nie jest leczona kąpielami solnymi, nie mam do tego przekonania gdyż warto dodać że Utus zmarł 5 min. po kąpieli.
Uther takze był bardzo opuchnięty z pyszczka, ale możliwe że to wszystko tak wygląda dla tego że Albi została odrazu zahibernowana jak tylko zauważyłam objawy, Utus siedzial jakies jeszcze 3/4 dni zanim w lodówce się znalazł
może to drobny szczegół ale Utus przed chorobą jadł, Albi nie.
Z resztą Albi o wiele lepiej też znosi lodówke. Nie jest w niej pierwszy raz więc wiem.
Już w samym akwarium u Utka dało się zaobserwować mocną podatność na chlor, odrazu skrzela białe i tak z 5 dni...
Wiec to albo nie ta sama choroba albo Albi jest w o wiele mniej zaawansowanym stanie,
I co wychodzi na plus, jej stan cały czas widocznie się polepsza
u poprzedniego tez tak mozna bylo powiedziec ale tam trzeba bylo szukac ciagle czy cos sie moze polepszylo itd. itp. A u niej otwieram lodowke i widze usmiechniety jej pyszczek, i piekne czerwone skrzela, nie ma już tych czerwonych "żył" i nie jest poszarzała...
Kiedy pewnego dnia tak się zastanawiałam: aksolotle tam gdzie żyją, kiedy są chore nie ida sobie do lodowki ani niczega takiego, ale zyja dalej, nie potrzebuja zadnej pomocy od czlowieka itp. nie idą tworzyc roztworu hol. zeby w nim siedziec, one po prostu jakos lecza sie same. Kiedy w Meksyku sa jakies wieksze upaly to aksolotla nie przeszkadza ze woda ma np. 24 stopie C itd. Może też więcej pada ale wydaje mi się że to zwierze nie potrzebuje większej pomocy od człowieka, kąpieli solnych antybiotyku... po co? W naturze tego nie mają. Jak sie je zniży do niższej temp. to lepiej ale pytanie skąd wiemy że to pomaga?! Ok. przyznaje się nie jestem fachowcem od nich ani nic i moge byc w bledzie ale czy to w ogole wieksza pomoc potrzebna w naturze zyja bez czlowieka i daja se jakos rade, co prawda są na wyginięciu ale to z wiadomych powodow jak kiedy zyly w 4 jeziorka to teraz w 2 albo w jedny i w kanalach... Ludzie w Maksyku tez je jedza wiec to nie oznacza wcale ze sa nawyginieciu bo przy leczeniu potrzebuja antybiotyku ale go nie maja. Wiem ze zapewne odpowiedz bedzie brzmiala cos w stylu: bo to jest potrzebny aby miały lepiej się wyleczyć... ale takiej nie oczekuje.
Albi jest trzymana tylko w słonej wodzie na spokojnie bez kąpieli itp. itd. i zdrowieje
a teraz porownanie:
Utus byl trzymany w słonej wodzie z kapielami i ... no właśnie
Porównajcie Sami.
Sorry za wszystkie błędy.


Znajdź zawartość
Kobieta

