Nie chcę się z nikim kłócić, ani nikogo urażać na tym forum, ponieważ jestem tylko gościem, który szukał tu porady i ją znalazł, za co dziękuję.
Bez sensu też by było próbować tu forsować swoje zdanie, że częścią życia drapieżnika - każdego - jest właśnie polowanie. Nie rozumiem po prostu tego punktu widzenia, że
na tym forum chyba nie znajdziesz nikogo kto by popierał karmienie gadów żywymi zwierzętami, każdy kto ma choć trochę oleju w głowie będzie karmił martwymi
Twierdzisz więc, że podawanie martwego pokarmu jest lepsze dla zwierzęcia - a może jest lepsze tylko dla właściciela, który kieruje się swoimi poglądami zamiast naturalnymi potrzebami podopiecznego? Kiedy ja posiadałam węża (a był taki czas, gdy studiowałam) podawałam mu tylko żywy pokarm, zaś mrożony tylko wtedy kiedy musiałam. Konkluzja była jedna: żywy pokarm jadł chętnie, mrożony podgrzany z przymusu. Decydując się na jakieś zwierzę, zawsze staram się zaspokoić jego potrzeby, a jeśli nie mogę/nie umiem - po prostu nie mam takiego zwierzęcia.
adamkraka
Piszesz, że kot nie jest zwierzęciem dzikim, tylko udomowionym - to, że przystosował się do życia z ludźmi nie wykorzeniło z niego naturalnego instynktu drapieżcy. Kot domowy od kota dzikiego różni się tylko tym, że jeden sam zdobywa pokarm a drugi go dostaje. To nie są różne gatunki kotów, tylko jeden ten sam. Dziki umie wykorzystać swoje dziedzictwo, aby przetrwać, a kanapowy nie. Dlatego uwierzę w termin "kota domowego" dopiero, jak mu zanikną kły i pazury, czyli natura sama zlikwiduje to, czego jej zdaniem już nie potrzebuje, a nie dlatego że jakiś człowiek tak zdecydował się go nazywać. A jak się ma kota to powinno się wiedzieć, że kły i pazurki nie są ozdobą, czyż nie?
Mój kot pochodzi z działek (wzięliśmy go ze schroniska), więc prawdopodobnie sam zdobywał pokarm i dlatego tak kocha polować. Występuje u niego agresja tak zwana łowcza, a więc w skrócie ma tak wielką potrzebę żeby polować, że aż go rozsadza. Wiem to, bo odbyłam kilka sesji ze zwierzęcym behawiorystą, więc Morgana Twój kierunek szukania rozwiązania jest tylko w połowie dobry, bo każdy przy takich problemach powinien wpierw zasięgnąć porady weterynarza/psychologa jednak proponowane przez Ciebie rozwiązanie w postaci schronienia dla słabszego kota nie jest właściwe, bo zmogłoby w słabszym kocie poczucie bycia ofiarą za to silniejszy miałby jeszcze większe zacięcie by polować, bo cel już nie tylko ucieka, ale też się chowa - zupełnie, jak duża mysz prawda?
Na szczęście te polowania na drugiego kota nie są brutalne i zdarzają się raz na kilka dni i to jedyne "szczęście w nieszczęściu".
Co do pytania, czy owady się nie znudzą kotom - nie sądzę, bo to by było tak absurdalne, jak to że kotu nagle znudzi się drapanie pazurami. Oczywiście to zweryfikuję, ale na 99 % jestem pewna, że nie tylko będą polować na nie, ale też zjadać, bo póki co każdy owad trafia do ich żołądka.
Jestem też zdania, że nie powinno się przypisywać zwierzętom ludzkich cech, czyli że zwierzę poluje dla zabawy, ponieważ nawet jeśli poluje i nie zjada ofiary, to nie dla kaprysu, a dla podtrzymania kondycji łowcy, od której zależy jego życie. W tym nie ma ani grama zabawy, to kwestia przetrwania.
Pozdrawiam