Szanowni,
będę wdzięczny za pomoc. Żółw bokoszyjny (pelomeduza afrykańska), młody, zamieszkał u nas półtora miesiąca temu. Teoretycznie należy do mojego najmłodszego dziecka (9 lat), ale w praktyce to oczywiście ja czuwam nad całością
Akwaterrarium urządzone według wszelkich wskazówek, jest woda, "wyspa" pod żarówką grzewczą, filtr etc.
I teraz: zgodnie z zaleceniami otrzymanymi w sklepie i wyczytanymi w książkach (dla tej wielkości akwaterrarium) co +/- tydzień robiliśmy wymianę wody - i to w zupełności wystarczało. Zwierz żywił się głównie suszonymi "robalami" (te małe niby-krewetki).
Jakiś czas temu kupiliśmy mu nieco inną karmę - te suszone "balaski", Jadł je równie chętnie - ale zauważyliśmy, że woda w akwaterrarium wymaga znacznie częstszej wymiany (po 2 - 3 dniach była wyraźnie mętniejsza i brzydko pachniała, mimo działania filtra). Doszedłem do wniosku, że winna jest nowa karma, która (jeśli nie zostanie do końca zjedzona) rozmiękcza się w wodzie i (zapewne) rozkłada. W związku z tym zrezygnowaliśmy z nowej karmy, kupiliśmy znowu "robale" - i po wymianie wody i czyszczeniu domku uznaliśmy, że teraz będzie lepiej (czyli tak, jak na początku).
Niestety, nie jest: wodę wymieniliśmy w sobotę po południu, wczoraj było OK, ale dziś - w poniedziałek - woda znowu wygląda na dość brudną i zaczyna "pachnieć".
Napiszcie, proszę - czy coś robimy źle? Czy przy kolejnej wymianie wody może trzeba wymienić też cały żwirek (…bo może zostały w nim resztki tej gorszej karmy i teraz szybko się jakieś bakterie mnożą)? A może powinnismy dodawać do wody coś, o czym nie wiemy?
Dlaczego wcześniej wymiana wody raz na tydzień w zupełności wystarczała, a teraz w zasadzie po dwóch dniach wygląda tak, jakby się domagała wymiany?
Będę wdzięczny za pomoc…