byłam z nim u weterynarza i ona potwierdziła moje obawy leguś wymiotowal na brzuszku, podgardlu i łapkach mial zmiany na skórze takie jakby ropne i wysuszone zarazem smarowałam to antybiotykami ale niewiele dało, było już za puzno ; ( przed chwilka go pochowałam na łace w pudełu ; (
chłopaki,
nie napisałam tego posta zebyście sie o takie sprawy sprzeczali chciałabym zaznaczyć że ludzie którzy wcześniej posiadali tego legusia byli dorośli (szkoda ze tylko rocznikowo bo psychicznie napewno nie) to nie były bynajmniej dzieci nagle stwierdzili ze legwan to za duża odpowiedzialnosc i tyle... : (
słuchajcie ja tu pisze o dorosłych ludziach, ludziach którzy ponad 20 lat maja gdzie tu nadzór rodziców pomoże jest to dla mnie niezrozumiałe. po prostu jak ktos mógl dopuścic do takiego stanu zwierzaka jak widziałam jak cierpi to serce mi pękało ; ( najgorsze jest to ze nie mogłam mu już pomóc ; (