"/.../Myślicie o hodowaniu ptaszników i waszym pierwszym pomysłem jest przemycenie go do domu? O pająku należy porozmawiać z domownikami, poczytać - wspólnie - a nie wymieniać się tego typu pomysłami. Bo potem się zwierzęta na śmietniku albo czyimś balkonie znajduje."
Właśnie!
Za sprawą takiego postępowania stałam się posiadaczem modliszki...
Syn mojej koleżanki kupił ją od kolegi przez internet, po czym omal nie został razem z nią wyrzucony z domu. Przynajmniej sama modliszka miała zniknąć i to natychmiast!
Co miałam zrobić, przygarnęłam zwierza, syna odesłałam do domu. Wolę modliszki, niż dzieci...
Tylko teraz ja mam problem... Od niedzieli przeszukuję internet i już mi się mózg lasuje, bo nadmiar informacji, w dodatku sprzecznych powoduje przegrzanie obwodów, a zwierzak nie może czekać aż ja się nauczę.
Zazwyczaj, nim wzięłam zwierzę do domu, dokładnie badałam temat i dopiero decydowałam, czy dam radę- przynajmniej w dorosłym życiu tak jest, bo jako smarkula miałam mniej rozumu. Było też trudniej o informacje- wyprawy do bibliotek i znalezienie informacji to było wyzwanie...
Jednak w ten sposób trochę zwierzaków przeżyło pod moją opieką, nawet tych powszechnie wtedy nielubianych. Miałam myszy, szczury, żaby, jaszczurki, węże, pająki, a nawet mrówki... O psie i kocie nie wspominając.
Z czasem zmądrzałam, no i czas trzeba było poświęcić na ważniejsze sprawy, niż ganianie po łąkach za muchami i konikami polnymi. W dodatku system pracy nie sprzyja hodowli wymagających zwierzaków. Został więc tylko kot. Idealny towarzysz...
Od czasu do czasu miewam jeszcze napady żeby jednak jakieś terrarium sobie sprawić (kręcą mnie jaszczury- gekony, kameleony), ale jak sobie poczytam, czego potrzeba żeby zwierzaka utrzymać w szczęśliwości i zdrowiu, to mi przechodzi...
Ta modliszka trochę na siłę zmusiła mnie do powrotu do dawnych zainteresowań... Może to jest dobre zwierzę dla mnie? Nie wiem czy wytrwam, ale- jak napisano na stronie "modliszki"- nie żyją one zbyt długo, więc nie jest to decyzja, która zrujnuje kawał mojego życia
Największy problem mam z karmieniem- bo ja wrażliwa istota jestem i niczego poza komarami i wyjątkowo upierdliwymi muchami nie zabijam, a tu trzeba trochę odporności i grubej skóry...
Tak więc pierwsze pytanie- czy mogę karmić ją głównie muchami? I ich larwami, albo mączniakami? Bo te są najbardziej dostępne.
Ze świerszczami nie dam rady... Kupiłam wczoraj- pan w zoologicznym wepchał mi pięć i powiedział, że będą ok, a one są dorosłe i duże. Mniejszych nie ma Dałam jej wczoraj. Bałam się, że sobie z nim nie poradzi... Poradziła sobie... Tyle, że zeżarła połowę, a resztę porzuciła. Co za marnotrawstwo...nie podoba mi się tak... Jak już musi zabijać, to niech choć zje w całości
No i nie mogę na to patrzeć. Z muchami (jakąś tam udało mi się upolować) nie mam takiego problemu, z molami też nie. Mam w domu problem z molami żywnościowymi- więc larwę takiego jej podałam, zjadła (tu też nie mam problemu- zemsta jest słodka! ). Mam nadzieję, że może to jeść?
Oczywiście przeczytałam wszystkie informacje, jakie udało mi się na szybko znaleźć, ale są sprzeczne, więc mam wątpliwości.
Liczę na podpowiedzi- może jakieś linki pożyteczne. Pomóżcie, zwierz i ja jesteśmy w potrzebie...