Ja przeważnie wyciągam swojego zboża do karmienia, ale najpierw spędza na moich rękach dobre 5-10 min (zabieg mający na celu przyzwyczajane się do mojego zapachu i "nauczeniu" go, że nie jestem zagrożeniem). Bez problemu przyjmuje pokarm (zawsze symuluję też ruch ofiary, w końcu to drapieżnik ).
Zdarza się, że zwierz jest w kryjówce z której nie da się go wyciągnąć, wtedy karmię w terrarium (mrożonka jest położona na ręczniku papierowym, żeby nic się nie przykleiło do niej).
Co do podłoża, aktualnie mam włókno kokosowe (nie zapomnę pierwszego dnia po zmianie podłoża, zbożak był "zafascynowany" wąchał, rył, kopał, magia ), wcześniej były drewienka bukowe (wspaniała rada z zoologa, "ja tego używam u swojego węża, łatwiej przechodzi wylinkę, bo ma o co się poocierać" :/)