Skocz do zawartości

Wesprzyj serwis, wyłącz reklamy  
1 raz na nowej odsłonie? | Problemy z zalogowaniem?


grzalson

Użytkownik od 23 paź 2015
W tej chwili Niedostępny
Ostatnio aktywny paź 12 2017 16:55

#1820125 Stan gekona

Napisany przez grzalson na 08 sierpnia 2017 - 13:05

Postanowiłam podzielić się moją historią o gekonie Halina, z którą teraz walczymy o życie.
Ubiegłego roku w wakacje postanowiłam dokupić 3 gekona do swojego terra ze względu na to że Pipa okazała się Pipem i Grażynki samej z samcem nie zostawię.
Wybrałam się do urzędu w Wałbrzychu ale otwierali go godzinę później, więc podjechałam do marketu. Weszłam do zoologicznego i zobaczyłam piękną panienkę w ciasnym terrarium i lampką UVB, podeszłam do sprzedawcy zapytałam się o płeć gada i czy mogła bym ją z bliska obejrzeć. 
Usłyszałam "chyba samica" i dostałam w ręce moją gexię.
Oglądam z każdej strony- faktycznie samica, ogon chudziuteńki i krzywawy na palcach gruba warstwa skóry, ale żuchwa i i łapki ok.
Pytam się sprzedawcy o co chodzi z palcami? 
"AA.. To normalne u gekonów, wylinka" 
Myślę no ok nie ma sensu więcej pytać o stan bo i tak się nie dowiem... - Jaka cena?
-140 zł.

-Trochę krzywa i chudzina, zejdziemy niżej?
-120 zł
-110 i biorę
-No.. hmmm, ok. Zapraszam do kasy                  (Nie kupujcie zwierząt z zoologicznego! Chyba, że jest może jakiś fachowy i zna się na tym co ma)
Na koniec Pani się zapytała "Czy wie Pani jak się opiekować gadem, czy potrzebuję instruktarzu" :,D

Przyjechałyśmy do domu i robimy kąpiel, ściągamy wylinkę z paluchów i co? Mój pierwszy temat na terrarium.pl "O co chodzi z jej palcami?" pazury jakieś długie i wyginają się na boki, palce nie odpadły ale wygląda na to że się "cofneły" (Gekon do tej pory się gramotnie wspina. AAA.. i ściąganie wylinki z palców to nasz rytuał)

Pierwszy miesiąc gadziny pod tytułem "Jemy ile wlezie i wymiotujemy ile wlezie. Czyli jak dostosować ilość pokarmu gadowi, który chyba owady pierwszy raz na oczy widzi"
Oczywiście pojechałam do weterynarza na samym początku z kupką, później po pierwszych kilku wymiotach razem z gadem. Wymaz z kloaki, wymaz z paszczy i co? I wszystko ok żadnych pasożytów po prostu gad się obżerał. 
Po dłuższym czasie mogłam dołączyć ją do reszty. Z 47 g w zoologicznym przybrała go 97 g, wszystko było w porządku, ogonek wydawał się mniej krzywy i wielgachny.

Czy to koniec? Niestety tylko początek.
Docieramy do tego roku, przyszedł maj czas, w którym Pip zaczął szarpać laski jak Reksio szynkę, z Grażyną nie miał problemu bo rozmiarami dorównywała jemu, Halina była ciupkę większa od niego i coś nie mógł sobie z nią poradzić. Przyszły na świat pierwsze niezapłodnione jaja Grażynki (nie z zoologicznego), wydawało by się że Pip z Haliną sobie nie poradził, bo Grażynka znowu jajka złożyła a Halina nic tylko podejrzanie zaczęła chudnąć... Przekopałam internety natknęłam się na temat w którym pewien Pan pisał że musiał się pożegnać ze swoją gadziną bo miała za duże jajo i zdechła. Zadzwoniłam do mojej Pani weterynarz od kup w Zielonej Górze (Przyjmuje kotki pieski i przez telefon mówi że egzotyczne też są spoko). Przedstawiłam problem zaprosiła mnie do siebie i już miałam jechać a tu cud, Halinka przekopuje terrarium, poczekałam jeszcze tydzień i jest kopiec! A pod nim jajo 2x większe od jaj Grażynki. Moment... gdzie jest drugie jajo? Nie ma... No trudno, ale teraz ją podkarmię, bo jest cienka jak sznurówka. Zjadła! Jednego karaczana i nic więcej.
Drugiego jajka się nie doczekałam i po pewnym czasie wybrałam się bez uprzedzenia do Pani weterynarz od kup.
Dostałam informacje "Nie czuję wincyj jaj, podnieść temperaturę i wilgotność" - Tak zrobiłam

Przeprowadziłam się do Świdnicy pod Wrocławiem i wiedziałam, że we Wro jest klinika wet. Pojechałam w zaszłym tygodniu i wyglądało to mniej więcej tak:
"Jest jajo"- a jednak
"Podepniemy dziewczynę pod kroplówę, za dwie godzinki Pani przyjedzie zrobimy zastrzyk to zniesie dziewucha jajo" - tak zrobiłam (Koszty: 40zł wizyta 12zł kroplówka 9 zastrzyk)
Po dwóch godzinach
"No.. Pomacałam troszkę Halinę i to jajko troszkę duże zdjęcie byśmy cykneli" - no cóż "Cykajcie" 
I cykneli (+60zł)

"No wie Pani... jajko gigant 17 mm, a otwór mikro 11 mm, zabieg musimy zrobić bo pęknie laseczka"

-"Jakie szanse ma na przeżycie?"
-"No... przy gekonie lamparcim gdzieś 50%-60% że się obudzi"
-"Dobra tylko jadę na brudstock jutro"
-"Podejdę sie zapytać Pani która będzie wykonywać zabieg co i jak" jak powiedziała tak zrobiła i wróciła " Wszystko spoko może Pani jechać to akurat przygotujemy ją do zabiegu, na szprycujemy i tak dalej... Widzimy się za tydzień, podpisze mi Pani tylko zgodę, że wie Pani że może kipnąć i że hajs musi się zgadzać" - tak zrobiłam (+ 200 zł zabieg +210 hospitalizacja +69 zł cholera wie co)
Dzień dzisiejszy, gekon nie kipną, szprycuje ją papką od Pani weterynarz bo owady są beee (strasznie marudzi), dodatkowo codziennie podaję antybiotyk bo gdzieś tam była martwica i jeszcze kolejne jajo tylko małe. Waga na dzień dzisiejszy 54 g. Za tydzień wizyta kontrolna za miesiąc ściągnięcie szwów.

Morał jest taki. Jak chcecie, żeby było was stać na wakacje nie kupujcie zwierząt w sklepach w których na tych zwierzętach się nie znają. I każde zwierze może zachorować, a jeśli chodzi o gady to leczenie to zawsze droga impreza.

Trzymajcie za nas kciuki.
 Zbieram na sterylizacje Haliny (600 zł + hospitalizacja). Ewentualnie ktoś poleci tańszego DOBREGO GADZIEGO weterynarza?

Zdjęcie 
1.Pip
2.Grażynka
3.Halina

 

Załączone miniaturki

  • 20707284_1415814528456413_671071697_o.jpg
  • 20746695_1415814728456393_1835022643_o.jpg
  • 20727684_1415814195123113_1355331103_o.jpg
  • 20707388_1415813991789800_1696673786_o.jpg








© 2001-2025 terrarium.pl. Serwis wykorzystuje pliki cookies, które są wykorzystywane do emisji spersonalizowanych reklam. Więcej. Korzystając akceptujesz Regulamin.