Niedawno mój znajomy oddał mi aksolotla, którego miał ok pół roku. Generalnie nie dbał o niego zbytnio, w sumie to w ogóle o niego nie dbał: aks żył w 30l akwarium w którym było może 10l wody, karmiony tylko suchym pokarmem... Kiedy o aksolotlu się dowiedziałam, nakłoniłam kolegę do oddania mi go, nad czym zbytnio nie ubolewał.
Aksolotl otrzymał imię Kamil i z racji "kiepskiego" wyglądu trafił do lodówki(z roztworem), siedzi tam niecały miesiąc i nabrał ślicznego czarnego koloru. Problem jest jednak następujący: jego tylne nóżki są jakby sparaliżowane. Nie wiem czy jest taki od urodzenia czy to przez warunki w jakich się znajdował, bo poprzedni właściciel w ogóle tego nie zauważył. Sądziłam, że od lodówkoania łapki jakoś wydobrzeją, ale najwyraźniej to nie jest zwykła choroba. Pytałam weterynarza, ale przyznał, że nie zna się na tych zwierzętach, więc piszę tutaj.
Kamil ma w czerwcu trafić do 100l akwarium, w którym będzie mieszkał z kolegą w podobym wieku. Chciałabym, żeby był zdrowy i dobrze się czuł w nowym domku, a boję się że tylne nóżki są dla niego jakimś balastem... Dodaję zdjęcia aksa w pudełku, w którym siedzi w lodówce, żebyście zobaczyli mniej więcej te łapki(przepraszam za jakość zdjęć).
Czy powinnam coś robić czy zostawić go takim jaki jest?
Z góry dziękuję