Witam wszystkich,
Chciałabym opowiedzieć pewną przerażającą sytuację.
Być może stanie się ona przestrogą dla innych.
Żywiąc swojego węża kupowałam zawsze mrożone lub świeżo ubite gryzonie w jednym z Poznańskich sklepów zoologicznych.
Wiadomo mi, że zabijają je tam prądem. I wszystko było ok, do momentu kiedy zajął się tym inny niż dotychczas pracownik.
Otóż wczoraj udałam się po zakup dwóch świeżo ubitych większych szczurów i jednego mniejszego.
Kiedy dotarłam do domu i otworzyłam karton z karmówką, okazało się, że dwa większe szczury są ŻYWE, lecz ledwo dyszące...
Przełożyłam je do pustego terrarium.
Jeden z nich był w bardzo ciężkim stanie. Siedział cały czas skulony i szybko oddychał... Na obu z nich widać było na karku poparzenia.
Widząc to okropne cierpienie i szok, zdecydowałam szybko je ubić, co dla mnie też wiązało się z dużym stresem.
Takie "niedobicie" przez porażenie prądem, rzecz jasna spowodowało okropny ból i wielki stres tym zwierzętom.
Wydaje mi się też, że szczury po takim porażeniu mogły mieć chwilowo zatrzymaną akcję serca.
Nie wiem, czym dokładnie było to spowodowane, ale na pewno niekompetencją lub błędem ze strony pracownika.
Mimo wszystko nie można niczym tego usprawiedliwić, gdyż coś takiego nie powinno się w ogóle wydarzyć.
Po tym wszystkim stwierdziłam, że będę zawszę kupować mrożoną karmówkę.
Postanowiłam podzielić się tym okropnym zdarzeniem, gdyż nie mogłam tego przemilczeć.
Oczywiście zostanie wykonany telefon do sklepu.