Gatunek (nazwa łacińska i dodatkowo potoczna jeśli istnieje): Żółw czerwonolicy
Wiek (w miesiącach lub latach): ok. 19 lat
Długość ciała (w centymetrach, podajemy długość karapaksu): agresywna: 19cm, poszkodowana: 18cm
Liczba sztuk w akwaterrarium: 3
Płeć (danego osobnika i towarzyszących mu w zbiorniku): 2 samice, 1 samiec (14 cm)
Wielkość akwaterrarium (w centymetrach długość/głębokość/wysokość, oraz litraż):okrągły zbiornik o średnicy 110cm i wysokości 55cm. Stan wody od ok 10 do 30 cm.
Część lądowa oraz jej wielkość (zewnętrzna, wewnętrzna):jest.
Rodzaj stosowanego podłoża: małe kamyki
Filtracja (najlepiej rodzaj i model filtra):brak
Ilość i częstotliwość podmienianej wody (tzw. podmianki): co 2 tyg.
Temperatura wody/na wyspie:
Rodzaj stosowanego oświetlenia %UVB oraz grzewczego, czas świecenia: zbiornik pod gołym niebem
Suplementy (opcjonalnie, podajemy nazwę suplementu i producenta): brak
Dieta (rodzaj pokarmu, ilość, wielkość, częstotliwość podawania): suszone stynki i krewetki, ślimaki bezskorupowe, dżdżownice, czasami swieże lub mrożone ryby słodkowodne i wszystko co wpadnie do wody. Z roślin podaje liście mniszka lekarskiego i koniczynę. Od czasu do czasu karmione są także pokarmem granulowanym dla żółwi wodnych. Karmione są praktycznie codziennie lub co drugi dzień, nie wielką ilością pokarmu.
Zdjęcia:
Opis problemu:
Witam!
Jestem nowym użytkownikiem forum, ale żółwiami czerwonolicymi zajmuję sie juz od dawna. Wydarzenia z ostatnich ok 2-3 tyg. zmusiły mnie jednak do zasięgnięcia porady od osób bardziej doświadczonych.
Tak więc, mam problem z agresją pomiędzy moimi dwiema samicami. Zacznijmy od tego, że samice te wychowywały się razem, mam je już od ok 18lat (zostały zakupione gdy miały ok 3 cm długosci), samca dostałem 3 lata temu od znajomego (jest w podobnym wieku, ale był "trochę" zaniedbany). Żołwie od ok 5 lat każde lato spędzają "pod chmurką" ( od zeszłego roku wypuszczam je z początkiem maja i trzymam do końca września- jeśli aura na to pozwoli). Dotychczas nie maiłem zadnego problemu z ich zachowaniem. Ok. 2 tyg. temu zauważyłem, że mniejsza samica jest atakowana przez większą, a konkretnie gryziona po skorupie. Czasami jednak wygląda to tak, ze to ta mniejsza prowokuje tą większą: podpływa bokiem, wyciąga szyję w kierunku pyska tej większej( tak jakby chciała zajrzeć jej w oczy ) i w tym momencie następuje atak i ugryzienie w skorupę, poczym poszkodowana ucieka na drugi koniec zbiornika. Czasami tez, jest to normalny atak większej samicy na mniejszą, podpływa i gryzie w skorupę. Chciałbym dodać, ze nie zaobserwowałem zeby ugryziena zdarzały sie w inną część ciała, atakowany jest tylko pancerz (co widoczne jest gołym okiem na skorupie poszkodowanej). Sytuacja ta zdarza sie tylko w wodzie, na wyspie wszystko jest ok. Po przeczytaniu innych postów z podobnym problemem, postanowiłem odizolować większą samicę. Po ok 5 godz. izolacji, wpusciłem do niej tą mniejszą. Dało sie zauważyc jej uległość i strach w stosunku do większej, ataki w pojemniku izolacyjnym jednak nie zdarzały się. Postanowiłem więc ponownie je wpuścić do sojego zbiornika. Po paru minutach znowu nastąpił atak, więc większa samica wróciła do "izolatki". Dzisiaj jest tam już 3 dzień. Od czasu do Czasu wpuszczam tam poszkodowaną samicę. Nie ma jakiejkolwiek agresywnej reakcji. Normalnie patrzą sobie w oczy, tak jak wcześniej przez 18 lat "współżycia".
O co więc chodzi? Może to samiec tak nie działa, chociaż przez te 3 lata, które z nimi pływa, mimo swoich usilnych starań systematycznie dostawał "kosza". No chyba, że w końcu większa samica poczuła zew natury i próbuje odpędzić konkurencję.
Czy ktoś zaobserwował podobne zjawisko u swoich żółwi?
Pozdrawiam i liczę na jakąś podpowiedź.