Witam, posiadam w swojej "hodowli" 3 agamki brodate, natomiast dostałam dzisiaj telefon od koleżanki czy nie chcę przygarnąć do siebie legwana zielonego. Zainteresowana pojechałam do niej i przygarnęłam smoka. Gad ma 7 miesięcy, jest wychudzony, karmiony był jabłkiem i bananem (codziennie świeże - przynajmniej tyle) i naświetlany był uvb 5.0. Warunki w terrarium miał nawet dobre ale koleżance się znudził . Problemem jest oparzenie brzuszka i tynych łap oraz zalegająca wylinka na ogonie. Miekszam we wsi pod Kalwarią więc do weta mam daleko, natomiast kontaktowałam się telefonicznie. Zalecił wysmarować brzuch legwana maścią z neomycyną 3 razy dziennie. Tak też zrobiłam i pobiegłam do apteki. Legwanika smarowałam na siłe ale widać było iż mu było dobrze - wiadomo maść na bazie wazeliny chłodzi poparzenie.
Poparzenie jest już wysuszone, nie ma żadnych ropni, natomiast pod strupkami jest rana. Wg weta problem rozwiąże ta maść (jest to antybiotyk z wazelinką-dobrze natłuszcza i odkaża). Nie poddam się i zawalcze o niego.
Ochoczo je (zdążyłam kupic jak na razie rukole bazylie i ogórek).
Może mi ktoś rozpisać czym karmić niedożywionego legwana tak żeby przybrał na sile ? Tak jak pisałam je bardzo ochoczo. Z adopcją dostałam papiery i w pon udam się do urzędu w celu zarejestrowania.
Jak wy widzicie rekonwalescencje legwana zielonego ? może mi ktoś pokazać zdjęcie jak powinien wyglądać zdrowy odżywiony 7 msc legwanik ?
Dzięki za odpowiedzi.
Przepraszam że tak niechlujnie opisane, ale cała ta sytuacja wydarzyła się wczoraj i jeszcze to bardzo przeżywam