I rzecz z wężowego podwórka, której nigdy, ale to nigdy nie zakumam - po huk ludzie karmią węże żywymi gryzoniami? Tłumaczenie, że wąż innego nie zje, to dla mnie nie tłumaczenie... bo takich węży, które mrożonki nie tykną, na pewno nikt z nastoletnich amatorów oglądania zabijania na żywo nie ma. No ale właśnie... taka mrożonka to mało atrakcyjne widowisko. I pewnie droższa niż żywa karma. Więc dla widowiska stresuje się taką mysz (bo to już nie żywe stworzenie, to przecież tylko biegające mięso), dla widowiska ryzykuje się zdrowie węża.
Gratuluje pomysłu i walki o prawa karmówki, ale nie wiem czy zdajesz sobie sprawe, że karmienie martwym pokarmem osłabia instynkty, już i tak słabe przez nadmiene korzystanie z dobroci jakie daje chów wsobny. Niektóre zachowania są dziedziczne, zwłaszcza jedzenie - widzę to po mojej hodowli. I teraz pytanie, czy jeśli mam słabo jedzącego węża, który nie tknie martwego kurczaka itp. Ale dalej będę go karmił tym czego nie je, czyli nie karmił. TO CZY PRZYPADKIEM TEN WĄŻ NIE ZDECHINE? Kolejna rzecz, jeśli nawet będzie marudził przy jedzeniu martwego pokarmu, i przypadkiem zostanie połączony z drugim wężem który też marudzi? Młode mają wtedy ogromną szansę na przeżycie:) jak dam im mrożonego oseska.
Zasada jak dla mnie jest prosta, nie możesz patrzeć na naturalny sposób odżywiania się węża? NIE KUPUJ WĘŻA...
Mam kilkanaście Pytonów czy jestem mega sadystą, którego trzeba zamknąć? Czy może skoro wąż jest skazany na spędzenie swojego życia w terra 180x80x50 to może chociaż trzeba zrobić mu wystrój i warunki podobne do naturalnych, a nie słyszałem żeby tygrysim kelner przynosił od czasu do czasu jakąś mrożonkę w naturze.
Pozdrawiam, aczkolwiek z całą resztą się zgadzam