Witam, właśnie fiaskiem zakończyła się kolejna już próba karmienia mojej samiczki B.C.I (ok 1,6m), która przeszła mordęgę przez zgnilec pyska. Pewnego dnia zauważyłem u niej lekko otwarty pyszczek, więc wyciągnąłem ją by zobaczyć czy nie został jej tam kawałek podłoża. Okazało się, że jest problem, zaczerwieniony pysk, a w jednym miejscu opuchlizna i trochę martwej tkanki. Do tego nadmiar śluzu wypuszczała w postaci takich baniek. (przez ten czas wąż jeszcze jadł) Można powiedzieć, że po długich bojach udało się ją wyleczyć. Wężyca dostawała co 3 dni antybole + 2 razy dziennie przemywałem jej tą rankę roztworem betadyny. W między czasie podsuwałem jej pokarm, ale bez skutku. Rozwój infekcji widocznie się zatrzymał, wąż już zamyka pysk, pije dużo wody i opuchlizna się zmniejszyła. Koniec końców Pani Weterynarz pod znieczuleniem usunęła delikatnie resztki martwej tkanki z pychola mojej wężycy. Ranka się pięknie zagoiła, praktycznie nie widać żadnego śladu po przebytej chorobie i zabiegu. Jednak w dalszym ciągu nie chce jeść, a od ostatniego posiłku minęło już prawie pół roku.Wąż jest bardzo aktywny i nie wygląda na chorego. Podawałem szczury, myszy chomiki. Żywe, martwe, w dzień, wieczorem. Włożyłem o 22 do terrarium martwego szczura i zostawiłem na noc. Bez skutku. Dodam, że węża mam od malucha i nigdy nie było żadnych problemów. Temperatura w terrarium ok 27-28 stopni wąż ma miejsce zacienione, stały dostęp do czystej świeżej wody.
Ktoś jakieś pomysły, rady ?
Pozdrawiam.