Trzymam je w faunaboxie, na papierowych ręcznikach, liście biorę od znajomej, która ma domek na wsi i własne krzaczki, więc na pewno nie są pryskane ani nic. Zresztą wcześniej hodowałam inne gatunki i z pokarmem nie było problemu. Tamte też zdychały, ale były z takiego źródła, że po prostu chorowały. Teraz wzięłam od pewnego hodowcy i myślałam że będzie lepiej :/
Da się go jakoś uratować?


Znajdź zawartość
Kobieta
