Lyra

Nie rozumiem, o jakich forach mowa - na wszystkich, na które kiedykolwiek weszłam byli ludzie którzy mieli stada złożone z samych samców, do tego są tam tematy dotyczące łączenia, gdzie uwzględnione są obie płcie.

Miałam 10 niekastrowanych szczurzych samców w gigantycznych łączonych klatkach i oprócz okazyjnej drobnej bójki o smakołyki (na zasadzie "twój jest zawsze lepszy niż mój") żyły w zgodzie przez całe swoje życie.

Szczury to nie psy.

Z płodnej parki szczurów szybko zrobi Ci się 20, a potem 200...

Poza rzadkimi wyjątkami (chyba wszędzie zdarzają się dziwaki i samotniki), można (a nawet trzeba) trzymać razem zarówno samice jak i samce, w ilości od dwóch w górę.

Ja mam kilku mysich samców i wolałam zapach 10 dorosłych szczurzych facetów. Od szczurzych samic czuć u mnie było jeszcze mniej. Szczury było mi łatwiej utrzymać w stanie "nieśmierdzenia"

Kiedy miałam szczury, jedna z moich samic uwielbiała jeździć na kołowrotku (30 cm chyba?). Była bystra, inteligentna, pełna energii i mimo biegania poza klatką w dzień, całą noc ćwiczyła. Samcom kołowrotka nie dawałam, bo były na to stanowczo za duże.

Wszystkie za to uwielbiały rury pcv i hamaki. Część moich szczurów można spokojnie było puścić po domu i nie robiły problemów, biegały za domownikami, wracały do klatki żeby się załatwić i przychodziły na zawołanie. Oczywiście inna część namiętnie jadła kable... Jak się dobrze trafi, to taka miniaturka psa.

Jeśli chodzi o ściółkę, ja używałam żwirku dla kotów i tylko to dla mnie było ok, zarówno pod względem cenowym jak i zapachowym. Trociny faktycznie śmierdziały okrutnie, chyba gorzej było tylko z sianem.

W zasadzie szczury wg mnie nie śmierdzą wcale tak strasznie, mysie samce biją je pod każdym względem

Mały update: sierść nie musi być koniecznie blue, byle myszy nie były czerwonookie - ostateczne poszukuję satinów z czarnymi oczami, selfów lub tanów, przy czym w chwili obecnej wystarczy mi parka